Sztuki gotowania uczyła się od babci, w wiejskim domu na Machowie, tuż przy wałach Wisy. Nauka odbywała się najpierw w ogrodzie i sadzie.
– Babcia uczyła mnie, co z czym będzie dobrze rosnąć na grządce, a co nie. Znała się na ziołach, hodowała kwiaty – opowiada Agnieszka Filiks. Energiczna, o rozmarzonych oczach. Z tej pierwszej nauki zostało jej to, że potrafi świtem wsiąść na rower i przywieźć do restauracji kosz polnych ziół i kwiatów. Podstaw gotowania uczyła się na węglowej kuchni. Na rano musiała być wyszorowana, a garnki musiały być wypolerowane popiołem. Od ojca nauczyła się wyrobu wędlin i ich wędzenia. Z takim bagażem wiedzy poszła do szkoły gastronomicznej.
Ryby dla prezydentów
Zaczynała od pomocy kuchennej. W słynnej Zielonej Tawernie w Kazimierzu Dolnym. Chyba najbardziej znanej kazimierskiej restauracji w Polsce. Bardzo szybko została kucharzem.
Pierwsze wyzwanie? Przyjęcie dla Leonida Kuczmy, prezydenta Ukrainy i polskiego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. – Bardzo smakował im mój łosoś gotowany na parze w białym winie z warzywami – wspomina Agnieszka Filiks.
Czego nauczyła się w Zielonej Tawernie? – Podstaw kuchni, szacunku dla produktu najwyższej jakości i gotowania zgodnie z porami roku. Nauczyłam się marynowania mięs i ryb, nowych technik obróbki, przyrządzania słynnych sosów. To była bardzo ważna szkoła, pracowałam tam 6 lat.
Restauracja mieściła się w domu. Wychodziła na malowniczy ogród. Po latach historia zatoczy koło, Agnieszka będzie karmić ludzi w pięknym parku przy autorskiej restauracji Willi Filiks. Restauracji mieszczącej się w przedwojennym pałacyku, zwanym willą Ukraina.