Rozmowa z Agnieszką Smreczyńską-Gąbka ekspertem ds. strategii i rozwoju, przedsiębiorcą, coachem
• W Polsce rok 2015 upływa w atmosferze wyborczej. Kilka miesięcy temu wybraliśmy nowego prezydenta, a już za kilka tygodni oddamy głosy w wyborach parlamentarnych. Unia Europejska stara się wyjść z kryzysu stosunków z Rosją oraz rozwiązać sprawę emigrantów. Czy w tym natłoku zdarzeń jest szansa na poważną dyskusję o sprawach gospodarczych, społecznych?
– Rzeczywiście ten rok jest bardzo ciekawy. Niestety istnieje możliwość, że dla wielu osób ilość informacji staje się niezrozumiała. Ponadto szum medialny pogłębia w ludziach postawę bezkrytycznego myślenia. Zamiast namysłu i refleksji nad treścią komunikatów ludzie biernie poddają się manipulacji i rezygnują z działania. Podejmowane decyzje często bywają pochopne a rezultaty działań niezadawalające. Jestem przekonana, że społeczeństwo jest zmęczone polityką, a obywateli bardziej interesują sprawy dotyczące jakości życia, bezpieczeństwa, rozwoju, aniżeli tematy zastępcze. Odnoszę wrażenie, że brakuje przejrzystej koncepcji dotyczącej przyszłości polskiej gospodarki i wizji tworzenia wspólnoty w relacjach społecznych. O ile zajęto się na przykład zabezpieczeniem interesów strategicznych spółek skarbu państwa, to nie rozwiązano problemów przedsiębiorców, o których mówi się od wielu lat.
• Które problemy przedsiębiorców ma Pani na myśli?
– Kluczową sprawą jest przejrzystość i racjonalność prawa w zakresie zamówień publicznych oraz nadzór, który gwarantowałby jego przestrzeganie. W ostatnich dniach brałam udział w badaniu rynkowym dotyczącym firm budowlanych i ankietująca mnie osoba zapytała, czy mogę jej wytłumaczyć, o co chodzi z „ustawianiem SIWZ”, ponieważ wiele osób o tym mówi, a ona tego nie rozumie. Odpowiedziałam, że nagminnie słyszy się o sytuacjach, gdy zamawiający w porozumieniu z potencjalnym wykonawcą ustala warunki zamówienia i proces późniejszej realizacji tak, aby zniechęcić pozostałych oferentów do składania oferty. Analizując warunki zamówienia można śmiało zorientować się, że bez wcześniejszego uzgodnienia z zamawiającym, np. liberalnego podejścia do terminów realizacji zamówienia i kar umownych, nie sposób dotrzymać zapisów wskazanych w harmonogramie zamówienia. W takiej sytuacji mamy na rynku rozsądnych przedsiębiorców, którzy z obawy przed niedotrzymaniem warunków odstępują od przetargu, a z drugiej strony kombinatorów, którzy podejmują „współpracę” z zamawiającym. Należy wreszcie się tym problemem rzetelnie zająć.
• Czy to jedyny problem, jaki powinien znaleźć się w katalogu spraw pilnych dotyczących przyszłości polskiej gospodarki w tym czasie?
– Naturalnie jest cały katalog problemów, które wymagają działania. Pogarsza się sytuacja wielu mikro i małych przedsiębiorców, ponieważ nie ma optymalnych dla nich rozwiązań dotyczących przepisów skarbowych i ZUS. Tej największej liczbie przedsiębiorców brakuje środków na bieżące wydatki, nie mówiąc o rozwoju. Sam podatek dochodowy na poziomie 19 proc. jest poważnym hamulcem, który uniemożliwia planowanie jakiegokolwiek progresu w zakresie np. zatrudnienia pracownika czy poszerzenia oferty. Mały biznesmen musi opłacić ZUS w kwocie powyżej tysiąca złotych. Odliczenia od podatku VAT i dochodowego nie są takie, jak w średnich i dużych firmach. Dlatego, jeżeli mali przedsiębiorcy mają zasilić polską gospodarkę, to trzeba rozwiązać kwestie wysokości składek ZUS i podatku dochodowego.
• Czy więksi przedsiębiorcy mają inne problemy?
– Istnieją podobne problemy w grupie dużych i małych firm, ale mają one inną skalę i konsekwencje. Jeżeli zleceniodawca nie zapłaci mikro przedsiębiorcy za wykonaną pracę, to bardzo szybko traci on płynność finansową, a niejednokrotnie w ciągu kilku tygodni bankrutuje. Chociaż brak płatności może nie być zawiniony przez zleceniodawcę, to jednak jego konsekwencje dla małych firm są bardzo poważne. Duże firmy borykają się z windykacją należności, a sprawy często kończą się w sądzie. Stąd przewlekłe postępowania w sprawach gospodarczych są kolejną kwestią, która powinna przykuć uwagę decydentów. Patologią można nazwać przypadki, gdy postępowanie sądowe w sprawie uregulowania płatności za prawomocnie wystawioną fakturę ciągnie się 8 lat. Znam bardzo dobrze taką sytuację i muszę przyznać, że tym bardziej jest to kuriozum, bo to przedsiębiorstwo jest w sporze ze stowarzyszeniem, którego działalność współfinansowana jest ze środków publicznych przez stosowne ministerstwo.
• W jaki sposób możemy wspomóc rozwój polskiej gospodarki na poziomie regionalnym?
– Uważam, że oprócz stosownych dyskusji takich jak organizowane konferencje, fora, spotkania, należy stawiać sobie cele i rzetelnie je realizować. Obietnice i deklaracje mają krótki żywot, a codzienność jest pełna problemów, które muszą rozwiązywać przedsiębiorcy, gminy czy instytucje. Czas 2015–2020 to prawdziwe wyzwanie nie tylko dla Polski, ale dla całej Europy. Należy się skupić na rzetelnej ocenie możliwości inwestowania w narzędzia, których będziemy używać również po roku 2020. Dlatego unikałabym krótkotrwałych planów działania i skupiła się na szerszej perspektywie. Niepokoi mnie rosnąca ilość tematów, które rozpraszają energię i powodują, że marnujemy czas i potencjał. Doświadczenia zlaicyzowanych społeczeństw powinny dać do myślenia tym, którzy dzisiaj ośmieszają Kościół katolicki i religię. Ojcowie założyciele Unii Europejskiej nie tworzyli jej tylko jako unii węgla i stali, ale z rozmysłem zapisali w dokumentach założycielskich ideę wspólnej Europy opartej na chrześcijańskich korzeniach. Lubelszczyzna jest regionem bardzo religijnym i w tych pełnych wartości oraz szacunku do ziemi mieszkańcach upatruję szansy. Ludzie zamieszkujący nasz region są konserwatywni i konsekwentni, dlatego potrafią wiele osiągnąć. Sądzę, że w rozwoju gospodarczym należy wziąć pod uwagę te działania, które wzmocnią wewnętrzne relacje i solidarność. Mamy kilkadziesiąt dobrze prosperujących firm i imponująca liczbę świetnie rozwijających się gospodarstw. Warto jednak skupić się na wyławianiu pereł, które w swoim otoczeniu rynkowym mogą być kołem zamachowym większej całości. Specjalizacja i współpraca są szansą na wyraźne kierunki rozwoju we współpracy z uczelniami.
• W porównaniu z innymi województwami jesteśmy lepiej czy gorzej przygotowani do korzystania ze środków UE w perspektywie 2015–2020?
– Moim zdaniem to wymagające i trudne przygotowanie wykonaliśmy w miarę dobrze, zawsze można było zrobić coś lepiej. Jednak czas pokaże, jak przedsiębiorcy, gminy, organizacje czy uczelnie poradzą sobie z rozwojem. Ważną rolę do odegrania będą miały instytucje, które rozdysponują środki oraz banki. Rola instytucji finansowych jest tutaj bardzo istotna, ponieważ większość podmiotów chcących ubiegać się o dotacje będzie korzystać z kredytów. Procedury formalne i finansowe muszą być na tyle przejrzyste i dostępne, aby beneficjenci nie mieli problemów. Według mnie brakuje skutecznej metody przygotowania na przykład przedsiębiorców i uczelni do złożenia wniosku o dotację na komercjalizację wiedzy. Może parki naukowo-technologiczne mogłyby się tym zająć. Ponadto warto zainteresować się gminami, których potencjały gospodarcze są bardzo zbliżone do siebie i pospinać te możliwości w jeden cel rozwoju gospodarczego. Jakiś czas temu opracowywałam strategię marki dla jednej z gmin i zaproponowałam, aby powstał Lubelski Okręg Owocowo-Warzywny, ponieważ dla dużych inwestorów na przykład w branży przetwórczej ważne są wskaźniki dotyczące ilości dostępnych surowców, infrastruktura komunikacyjna itp. Takich tematów jest naprawdę wiele, stąd cieszę się, że organizowane są spotkania, na których możemy o nich porozmawiać, ale liczę również na to, że wnioski będą przekuwane w działanie.