Rozmowa z Elżbietą Marcińczak z Babska w gminie Urszulin.
• Po ile w tym roku choinki?
– Tak jak w zeszłym, ja cen nie podnoszę. Świerk pospolity od 40 do 70 zł. Srebrny do 100 zł. Jodła kaukaska do 150 zł. Bo jodły sama nie uprawiam. Kupić muszę.
• Nie poszła pani za modą?
– Nie mogłam. Do jodły trzeba mieć II-III klasę ziemi. Na IV też jeszcze urośnie. A ja mam V-VI, sam piasek. Ale moda na jodły już mija. Ludzie wracają do świerków pospolitych, do srebrnych.
• Jak długo rośnie takie drzewko?
– Pospolity 7-8 lat, srebrny 12.
• Duża jest pani plantacja?
– Nieduża, 13 hektarów. Rocznie ścinamy około 1500 drzewek. I przez dwa tygodnie sprzedajemy.
• Dużo pracy?
– Przez cały rok. Niby mamy wszystko ogrodzone, ale wszystkiego człowiek się dopilnuje. Łoś każdy płot położy, w ciągu nocy potrafi obgryźć hektar choinek. Na jednej plantacji mieliśmy żeremie z bobrami. Wycięły nam 40 arów małych sadzonek. U nas przy Poleskim Parku Narodowym zboża też nie posiejesz, bo przyjdzie zwierzyna i zniszczy. Nie ma litości. A dziś, zanim się coś zacznie, to trzeba dobrze przeliczyć. Taka jest rzeczywistość.
• Co roku przyjeżdża pani do Lublina?
– Od 18 lat. W tym roku powiedziałam: koniec, na Lublin nie ruszam. Ale mnie korciło. Mówię: chociaż jeden dzień, pomarznąć pojadę. Ja kocham handel.
• Co panią tu tak ciągnie?
– Klienci! Handlujemy tu przecież już kilkanaście lat. Z tym pogadam, z tamtym pogadam, chociaż raz w roku się spotkam.
• A ci nowi? Mają czas ze sprzedawcą pogadać?
– Powiem pani tak: mam też choinki wokół domu, klient wcale nie musi daleko chodzić, by sobie drzewko wyciąć. I jeszcze mi się w tym roku nie zdarzyło, by ktoś poszedł na plantację. Ludzie są tak zabiegani, tak zaganiani, że biorą to, co już wycięte. Interesują ich tylko gotowce. Nawet taką reklamę utworzyłam „Choinki na miejscu dla zapędzonych”. Czasy są zupełnie inne, nie ma o czym mówić.
• Jak kupię choinkę w doniczce, to jaka jest szansa, że się przyjmie po wysadzeniu do ogródka?
– Bardzo duża, ale nie możemy trzymać dwa tygodnie w domu. Choinka zaklimatyzowana do ciepłego nie ma już szansy bytu w ogrodzie. Od razu po świętach trzeba wynieść, ale najpierw do pomieszczenia, gdzie się zahartuje. Bo jak dostanie szoku termicznego, to już po choince.
• Sprawdzony sposób, by drzewo długo stało?
– Trzeba ściąć z pnia korę i na stojak z wodą. Na początku choinka potrafi nawet litr wody wypić. Potem coraz mniej. Moja w tym roku stała aż do 8 marca, piękne. Aż mi było głupio przed turystami, bo agroturystykę prowadzę.
• Ma już pani turystów na święta?
– Telefonów było bardzo dużo, ale na święta nie bierzemy. Na sylwestra też nie. Jesteśmy przemęczeni, bo i choinki, i inna działalność, i mąż po ciężkiej operacji. Ja naprawdę muszę odpocząć.
• Co jeszcze pani robi?
– Sprzedaję na transmisjach ubrania. Wie pani, w internecie, na żywo. Dziś nie ma innego handlu, tylko transmisje. Czasy nas do tego zmusiły. Koronawirus, lockdown, kwarantanny. Tu nie wolno, tam nie wolno. I ludzie się przenieśli do internetu. Powiem pani, że ja sama też przestałam kupować w realu. Nawet dziś zamówiłam sobie nowy towar ouletowy, też przez Internet. Bo nie ma kiedy do hurtowni pojechać. Trzy godziny prowadzę transmisje, potem mam dwie godziny na spakowanie dla każdej klientki, a rano robię wysyłki.
• Bardzo jest pani przedsiębiorcza.
– Takie życie.