Inauguracja i od razu wielka niespodzianka. Skazywany przez wielu na spadek Bug Hanna rozpoczął wiosnę od zwycięstwa nad Opolaninem (2:1). Gospodarze mieli sporo szczęścia, ale pokazali, że nie mają jeszcze zamiaru rezygnować z walki o utrzymanie w IV lidze.
Pierwsze 20 minut to zdecydowana dominacja gości, którzy spokojnie mogli i powinni prowadzić minimum dwoma bramkami. Jakub Wadowski od 30 metra biegł sam na bramkarza rywali, ale na koniec strzelił prosto w niego. Dobre okazje marnowali także: Mateusz Misztal i Jakub Sobstyl, a Paweł Adamczuk przymierzył w poprzeczkę.
I jak to w takich sytuacjach często bywa, niewykorzystane sytuacje szybko się zemściły. W 24 minucie Dmytro Yanczuk po wyrzucie piłki z autu minął jednego rywala i uderzył do siatki zza pola karnego. Do końca pierwszej połowy nic się już nie zmieniło. A w drugiej zamiast 1:1 w 66 minucie zrobiło się 2:0. Tym razem w sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Mateusz Chwedoruk i podwyższył prowadzenie gospodarzy. Bug mógł nawet zamknąć mecz, bo po przechwycie wychodził z kontra trzech na dwóch. Zamiast trzeciej bramki dla miejscowych, to rywale zaliczyli jednak kontaktowe trafienie za sprawą Misztala.
Końcówka wygląda tak, jak można się było spodziewać. Opolanin ruszył do ataku w poszukiwaniu wyrównania i miał swoje okazje. Po jednym ze strzałów przyjezdni reklamowali, że obrońca wybił piłkę ręką sprzed swojej bramki. Sędzia nie dopatrzył się jednak przewinienia i Łukasz Jankowski rozpoczął pracę z ekipą beniaminka od sensacyjnego zwycięstwa.
– To nie było łatwe spotkanie. Trudno było nam wejść w mecz, a inauguracja trochę nas sparaliżowała. Zaczęło się źle, od błędu w wyprowadzeniu piłki i sytuacji sam na sam rywali. Opolanin mimo że tej szansy nie wykorzystał, to się napędził i miał trzy kolejne okazje. Świetnie bronił jednak nasz bramkarz. Opanowaliśmy sytuację i to my niespodziewanie objęliśmy prowadzenie. Po przerwie zdobyliśmy drugą bramkę i mieliśmy kontrolę nad meczem. Zamiast 3:0 zrobiło się jednak 2:1. I ostatnie 10 minut broniliśmy wyniku. Opolanin miał swoje sytuacje, ale gra w tej końcówce była bardzo chaotyczna. Pokazaliśmy jednak, że nie będziemy tylko dostarczycielem punktów – ocenia Łukasz Jankowski.
W końcowy wynik nie mógł uwierzyć szkoleniowiec gości. – Naprawdę nie da się tego wszystkiego opisać. To była klasyka piłki nożnej, bo niewykorzystane sytuacje się zemściły, a tak naprawdę już w 25 minucie powinno być 3:0 dla nas i po meczu. Jeden strzał, piłka skozłowała nad rękami bramkarza i było 1:0. Mogliśmy odrobić i nawet prowadzić, ale drzemka defensywy i zrobiło się 0:2. Złapaliśmy kontakt i w końcówce ręka rywala była ewidentna, ale karnego nie było. No cóż, pierwsze śliwki robaczywki. Piłka jest brutalna i trzeba walczyć dalej. Trudno mieć pretensje do chłopaków o grę, ale jak się nie wykorzystuje takich sytuacji, to trudno myśleć o zwycięstwie – wyjaśnia Daniel Koczon.
Bug Hanna – Opolanin Opole Lubelskie 2:1 (1:0)
Bramki: Yanchuk (24), Chwedoruk (66) – Misztal (81).
Bug: Haponiuk – T. Nurlanov, Borkowski, Semianchuk, Adamiec, Masztaleruk, Yanchuk, Wiraszka (90 Tarasiuk), Wójcik (75 Naumiuk), Chwedoruk, Dąbrowski (85 Fabrika).
Opolanin: Kubacki – Wszołek, Pałka, Leziak, Izdebski (63 Pusiak), Banachiewicz, Sobstyl, Łappo (57 Kamiński), Adamczuk (75 Jakimiński), Misztal, Wadowski (71 Lipiński).
Żółte kartki: Adamiec, Wójcik, Naumiuk – Banachiewicz, Kamiński.
Sędziował: Piotr Jamrowski (Biała Podlaska).