Blisko 84-letni Jan Szajda jest pierwszym pacjentem, któremu w Lublinie w innowacyjny sposób zoperowano serce. Zrobiono to bez usypiania i bez rozcinania klatki piersiowej. Trzy dni później mężczyzna był już w domu. Nowa metoda przeprowadzania zabiegów to szansa dla wielu pacjentów, także tych najstarszych.
– Niewydolność serca jest plagą naszych czasów. Nauczyliśmy się świetnie leczyć zawały, ale w szpitalach pojawia się coraz więcej pacjentów z niewydolnością serca. Dlatego bardzo ważną rzeczą jest ocena stanu zastawek, szczególnie mitralnej oraz trójdzielnej – podkreśla dr Piotr Waciński, szef Klinicznego Oddziału Kardiologii Inwazyjnej SPSK 4 w Lublinie i od razu tłumaczy, że tacy pacjenci odczuwają duże duszności, mają trudności w poruszaniu się i skarżą się obrzęki kończyn.
Taką osobą był do niedawna blisko 84-letni Szajda.
– Problem z sercem pojawił się u mnie kilkanaście lat temu. Była duszność i szybkie męczenie się. Nie więcej jak 80 metrów mogłem przejść i musiałem siadać więc był to, jak to nazywałem spacer od ławeczki do ławeczki, bo inaczej nie dałoby rady – opowiada mężczyzna. Dodaje, że przez lata brał leki. – Ale niedawno mój lekarz wiodący podpowiedział, żeby się zwrócić tutaj i zapytać, czy można coś jeszcze dla mnie zrobić. Powiedział, że kiedyś jak zaczynałem się leczyć to nic nie można było, ale teraz to już można.
To „tutaj” to kardiologia szpitala przy ul. Jaczewskiego. Jej lekarze wykonali właśnie pierwszy na wschód od Wisły zabieg naprawy niedomykalności zastawki trójdzielnej za pomocą systemu Triclip. Pierwszym pacjentem był właśnie Jan Szajda.
– To bardzo nowatorska metoda stosowana przez kilka ośrodków w Polsce i niewiele ośrodków na świecie. Oparta jest na systemie, który przypomina troszeczkę żabkę do zaczepiania firanek – tłumaczy dr. Andrzej Madejczyk, zastępca kierownika Klinicznego Oddziału Kardiologii Inwazyjnej SPSK Nr 4 w Lublinie. – Nakłuwamy żyłę udową w pachwinie, przedostajemy się do prawego przedsionka, wprowadzamy urządzenie do prawej komory, zamykamy płatki zastawki powodując, że ilość cofającej się krwi jest znacznie mniejsza. Powoduje to zmniejszenie objawów dolegliwych niewydolności serca.
Pan Jan ze szpitala wyszedł już trzy dni po zabiegu. Od jego wykonania mijają właśnie dwa tygodnie.
– Mam porównanie, bo 11 lat temu przechodziłem operacje wszczepienie bajpasów. Wtedy rekonwalescencja trwała u mnie prawie rok. Dwa czy trzy razy byłem wtedy w sanatorium – wspomina. – Teraz jest inaczej. Dla mnie to jest rewelacja niesamowita. Od razu po zakończeniu zabiegu poczułem wyraźną poprawę, takie jak gdyby wyrównanie pracy serca. Lepsze jest też samopoczucie. I mogę już te 200-300 metrów pokonać bez odpoczynku. Teraz jeszcze pożyję.
Wprowadzenie do „oferty” zabiegu za pomocą systemu Triclip sprawiło, że Kliniczny Oddział Kardiologii Inwazyjnej SPSK Nr 4 w Lublinie wykonuje już pełen zakres zabiegów bez otwierania klatki piersiowej.
– Szczególnie zapraszamy osoby starsze, które mają stenozę aortalna, dlatego że one często są pomijane ze względu na wiek. A naprawdę możemy im pomóc i wydłużyć życie – mówi dr Piotr Waciński, lekarz kierujący oddziałem i dodaje: – Lekarze bardzo niechętnie operują zastawkę trójdzielną. Operacja ta jest niewdzięczna technicznie i nie przynosi takich efektów, jakich się oczekuje. Dlatego warty polecenia jest wykonywany przez nas zabieg. Warto nie czekać z nim na ostatnią chwilę, gdy mamy już bardzo uszkodzone serce. Bardzo istotne jest, żeby tych pacjentów oceniać i leczyć na wcześniejszym etapie, kiedy te zmiany w sercu są jeszcze już w dużej mierze odwracalne i wtedy efekty będą dla nich najlepsze.
W szpitalu przy ul. Jaczewskiego mieści się dziś największy ośrodek kardiologiczny na wschód od Wisły. Rocznie wykonywanych jest w nim ponad 2 tys. zabiegów. Klinika Kardiologii pełni dyżur zawałowy przez 365 dni w roku i 24 godziny na dobę. Przyjmowani są do niej pacjenci z całego regionu, często w stanie bardzo ciężkim m.in. po nagłym zatrzymaniu krążenia.