Najemcy punktów usługowych w budynku "Zorzy” liczą straty po tym, jak w wynajmowanych przez nich lokalach przez ponad 14 godzin nie było prądu.
Prądu nie było także rano, gdy ludzie przyszli do pracy. Nie było światła, nie działały komputery, kasy fiskalne, maszyny. O pracy i zarobku nie mogło być mowy. Kasa CLA została zamknięta na cały dzień. Każdy kto przyszedł kupić bilet, zastawał kłódki i kartkę z odesłaniem do punktu przy pl. Łuczkowskiego.
– Zawsze tu kupuję bilety, bo mam po drodze – mówi pan Robert, który tak jak wielu innych klientów zastał zamknięte na głucho drzwi kasy. – Nie wiem, co się stało, że jest nieczynne.
W innych punktach pracownicy i przedsiębiorcy postanowili poszukać rozwiązania problemu. – Dzwoniliśmy do zakładu energetycznego, ale powiedzieli, że z ich strony wszystko jest w porządku, że energia jest dostarczana – mówi jeden z mężczyzn. – Dlatego podejrzewamy, że to celowe działanie.
Czyje? Zainteresowani wskazują na firmę Tokland, która do 31 grudnia miała podpisaną umowę na dzierżawę kina i podnajmowała lokale usługowe. Firma, ciągle zajmuje budynek. Jej właściciel przekonuje, że dostał obietnicę o przedłużeniu dzierżawy, ale został oszukany.
Choć kończy się już styczeń, miasto które jest właścicielem nieruchomości, nie może porozumieć się z Toklandem. Niestety konflikt zaczął odbijać się na najemcach lokali usługowych. – Tokland odciął nam prąd, żeby zemścić się za to, że nie płacimy – mówi jeden z przedsiębiorców. – Wysyła nam faktury, choć nie jest już dzierżawcą.
Tymczasem urząd miasta mówi, że mamy płacić im. Ja rozumiem, że mają problem i nie mogą się dogadać, ale tak się nie robi. Ja za prąd zapłaciłem!
Tomasz Madej, właściciel Toklandu zapewnia, że o żadnej zemście nie ma mowy. – To była zwykła awaria – mówi Madej. – Takie zdarzały się już wcześniej, ale wtedy staraliśmy się je naprawiać w nocy. To jednak wychodzi drożej, a my musimy teraz oszczędzać, bo najemcy nie chcą płacić. Myślę, że ich niezadowolenie to skutek podburzania przez miejskich urzędników.
– Firma Tokland nie ma prawa pobierać od pozostałych najemców pomieszczeń w obiekcie jakichkolwiek opłat z tytułu wynajmu, gdyż sama nie jest już dzierżawcą obiektu – tłumaczy Elżbieta Kaliszczuk-Bajkiewicz, dyrektor wydziału kultury UM.
– Opłata jaką ponosi obecnie firma Tokland nie jest opłatą z tytułu dzierżawy, a karą za bezumowne zajmowanie lokalu. Sądzę, że odcinanie prądu innym przedsiębiorcom oraz bezpodstawne żądanie od nich opłat jest naruszeniem prawa.
Faktem jest, że na awarii, czy to przypadkowej, czy zamierzonej, stracili tylko przedsiębiorcy. – Ja muszę pracować parę dni, żeby zarobić na czynsz – mówi jeden z nich. – Pół dnia przestoju, to dla mnie poważna strata. Niestety tylko moja, bo nikt mi za to nie zwróci.
Prąd w lokalach pojawił się dopiero w piątek około godz. 13.