Grozili widłami, przypalali żelazkiem i podtapiali. Tak działał ukraiński gang odpowiedzialny za serię brutalnych napadów w okolicach Chełma. Proces trzech mężczyzn właśnie się zakończył
Oleksandrowi F., Oleksandrowi S. oraz zaledwie 19-letniemu Maksymowi S. grozi do 12 lat pozbawienia wolności. Wszyscy odpowiadają za serię napadów, do których doszło w 2018 r. w okolicach Chełma. Napastnicy byli wyjątkowo brutalni wobec swoich ofiar.
Podczas procesu ofiary bandytów nie były w stanie raz jeszcze opowiadać o swoich przeżyciach. Odczytywano więc ich zeznania ze śledztwa. Bandyci napadli m.in. na dom emerytowanego mundurowego. Mężczyzna spał na kanapie w salonie, a żona w sypialni na piętrze. Mężczyznę obudziło warczenie psa. Kiedy otworzył oczy, zauważył, że ktoś oświetla czworonoga latarką.
– Zza kanapy wychyliły się dwie osoby w kominiarkach i kapturach. Rzucili się na mnie i próbowali wykręcić ręce – zeznał mężczyzna. – Zerwałem się i szarpałem się z dwoma. Przestałem, kiedy trzeci przystawił mi do brzucha widły. Słyszałem tylko płacz i błagania żony.
Napastnicy powiązali mu nogi z rękami. W ten sam sposób skrępowali jego żonę. Zabrali z portfela kobiety trochę gotówki. Ukradli też pieniądze z pojemnika w kredensie. W sumie 2200 zł. Gospodarz tłumaczył, że nie ma więcej gotówki, ale bandyci nie wierzyli. Zaciągnęli mężczyznę do łazienki i podtapiali w wannie.
Napastnicy byli zamaskowani, ale małżonkowie zapamiętali ich głosy. Rozpoznali je podczas późniejszego eksperymentu procesowego oraz na sali sądowej. Sprawcy napadów nie zostawili żadnych śladów DNA. Wyniki badań głosu to jeden z głównych dowodów sprawie.
Według prokuratury, w napadach uczestniczyło w sumie ok. 10 osób. Zarzuty udało się postawić tylko trzem.
Maksym S. i jego dwaj kompani mają odpowiadać nie tylko za napad na emerytowanego strażnika. Według prokuratury, kilka dni później wdarli się do jednego z domów w miejscowości Okszów. Maciej C. nocował tam ze swoją partnerką pod nieobecność rodziców. Dostał cios w skroń i stracił przytomność. Kiedy się ocknął, leżał skrępowany na podłodze. Na głowie miał worek. Napastnicy przykuli go do kaloryfera i bili gumowym młotkiem w stopy. Grozili obcięciem palców. Połamali mężczyźnie obojczyk. Później jeden z napastników przypalał mu uda rozgrzanym żelazkiem.
Napastnicy zabrali z domu pieniądze i kosztowności warte w sumie ponad 120 tys. zł.
Do trzeciego napadu doszło w Chełmie. Gang dostał się do domu Tomasza O. Mężczyzna był sam z 10-letnim synem. Napastnicy skrępowali Tomasza O., bili go i przypalali lokówką w nogi, pośladki i tułów. Związali też jego syna i grozili mu śmiercią. Ukradli z domu 60 tys. zł.
Wyrok w ich sprawie zostanie ogłoszony 2 marca.