Cztery z pięciu psów, które odebrano Jackowi S. z Krasnegostawu, znalazły nowych opiekunów. Ich oprawca swoje okrucieństwo chce okupić wyrokiem w zawieszeniu. Protestują przeciwko temu organizacje zajmujące się ochroną zwierząt.
Skrajnie wyczerpane i chore psy - amstafa, doga argentyńskiego, tosa inu i dwa sky terriery - znaleziono na początku października w opuszczonych zabudowaniach w Stężycy. Umieszczono w zamojskim schronisku.
- Od razu trafiły pod opiekę lekarza - mówi Piotr Łachno, kierownik schroniska. - Gdy je trochę wzmocniliśmy, zaczęliśmy szukać dla nich opiekunów. Chcieliśmy, aby jak najszybciej znalazły dom.
Dzięki mediom o tragedii zwierząt dowiedziało się mnóstwo ludzi. Wiele osób zaoferowało pomoc. - Wszystkich chętnych sprawdzaliśmy, aby mieć pewność, że psy trafią w dobre ręce - dodaje Łachno.
Sky terriery znalazły opiekunów w Chełmie i Zamościu. Amstaf i dog pojechały do Warszawy, a tosa inu aż do Gdyni. Jeden z terrierów nie miał szczęścia. Po 11 dniach wrócił do schroniska. - Opiekun powiedział, że nieoczekiwanie musi wyjechać za granicę - mówi kierownik schroniska. - Nie mnie oceniać, czy to prawda. Lepiej, że psa zwrócił, niż miałby go porzucić.
- Po prostu ktoś dostał psa z problemami i nie podołał takiemu wyzwaniu - tłumaczy Krystyna Sroczyńska z Fundacji Emir zajmującej się bezdomnymi zwierzętami. - To nieodpowiedzialność, tak szybko rozdawać psy ludziom, którzy nie wiedzą często na co się porywają. Takie zwierzęta potrzebują nie tylko zaleczenia fizycznych ran, ale i poskładania psychiki. Zaproponowaliśmy, że zapewnimy taką opiekę całej piątce, ale schronisko nie skorzystało.
Fundacja Emir zamierza w dalszym ciągu śledzić sprawę psów ze Stężycy i ich oprawcy. - Chcemy wystąpić jako oskarżyciel posiłkowy w tej sprawie - mówi Sroczyńska. - Nie może być, że za to co zrobił dostanie karę w zawieszeniu. Będziemy też wnioskować o odebranie temu człowiekowi dwóch innych psów.
Jacek S. zaproponował dla siebie karę pół roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata, 500 zł grzywny i wpłatę 150 zł na ochronę zwierząt. Śledztwo trwa. Prokuratura zapowiada, że akt oskarżenia powinien być gotowy w tym miesiącu. Jeśli oskarżyciel udowodni, że mężczyzna znęcał się nad psami ze szczególnym okrucieństwem, będzie mu grozić do dwóch lat więzienia.
Joanna Sadowska