Funkcjonariusze Służby Celnej rozpoczęli strajk włoski. Akcja protestacyjna ma trwać do skutku. Efektem są wydłużające się kolejki na przejściach granicznych.
– Wykonujemy swoje obowiązki ze szczególną starannością, dokładnością i zaangażowaniem, a przede wszystkim zgodnie z przepisami prawa – czytamy w oficjalnym komunikacie Ogólnokrajowego Międzyzwiązkowego Komitetu Protestacyjnego Związków Zawodowych w Służbie Celnej.
Jak informuje Marcin Czajka z Izby Celnej w Białej Podlaskiej, w naszym województwie ruch odbywa się normalnie. – Nie ma kolejek dłuższych niż zwykle – mówi Czajka. – W Dorohusku wyjeżdżające z kraju ciężarówki czekały na odprawę 4 godziny.
Strajk włoski celników uderzył głównie w "mrówki”, czyli ludzi utrzymujących się z przygranicznego handlu.
– Niech oni w końcu zakończą ten protest, bo my nie mamy z czego żyć – mówi pani Katarzyna. – Przywoziłam z Ukrainy trochę paliwa, słodyczy, alkoholu i papierosów. Żaden był ze mnie przemytnik, ale coś z tego miałam. Teraz muszę tkwić w sztucznie stworzonej kolejce.
Celnicy domagają się włączenia ich do systemu emerytalnego na warunkach podobnych do innych służb mundurowych. Zapowiadają, że będą protestować do skutku.
W województwie lubelskim wynikiem akcji zainteresowanych jest około 1,7 tys. celników.
– Czujemy się okłamywani, dyskryminowani, manipulowani i lekceważeni – mówi Barbara Smolińska z bialskiej Izby Celnej, reprezentująca związkowców – Jesteśmy też przeciwni planom ministerstwa dalszego ograniczania wolności i swobód obywatelskich funkcjonariuszy celnych bez jednoczesnej rekompensaty uprawnieniami, jakie mają wojskowi, czy funkcjonariusze Straży Granicznej.
Przedstawiciele innych służb mundurowych mają mieszane uczucia.
– Przecież większość celników pracuje za biurkiem – zżyma się funkcjonariusz SG. – Nie wychodzą z bronią na nocne patrole. Nie narażają zdrowia i życia, jak na przykład żołnierze biorący udział w misjach.