Ponad 300 Ukraińców utknęło w poniedziałek na przejściu granicznym w Dorohusku. Wśród nich znaleźli się studenci, którym z powodu pandemii koronawirusa pozamykano akademiki oraz spora grupa pracowników firm zawieszających działalność
Polska i Ukraina zamknęły granicę pozostawiając tylko kilka aktywnych przejść. Ci z podróżnych, którzy pociągami i autobusami dotarli do Dorohuska znaleźli się w sporym kłopocie, bo nie mogli przekroczyć granicy. Dlaczego? Bo przejście Dorohusk-Jagodzin nie jest przystosowane do odpraw pieszych.
– Po prostu autobus nas przywiózł do granicy i tu zostawił – mówi Pavel Zhukalyuk ukraińskiemu portalowi informacyjnemu.
Podróżni płacili kierowcom prywatnych aut po 100–200 złotych za przewiezienie przez granicę.
Historię swego powrotu do domu opisała na Facebooku Lilia Iwanowa. – Mężczyźni z ukraińskimi paszportami, których spotkałem w samolocie do Warszawy, planowali zostać w stolicy Polski do poniedziałku, ale jeszcze podczas odprawy powiedziano im, że będą mogli spędzić tylko jedną noc, a potem hotel nie będzie przyjmował gości – napisała.
Iwanowa dodała, że we wszystkich mediach były zalecenia dotyczące powrotu Ukraińców do domu, więc skontaktowała się z ambasadą. Doradzono jej, żeby „złapała okazję” na granicę. Znaleźli się też ludzie, którzy postanowili wzbogacić się na tej nienormalnej sytuacji.
– Jeden chciał od każdego z nas 100 euro za podrzucenie na granicę – pisze Iwanowa. – Znajomi znaleźli Białorusina, który zgodził się ich zabrać za 50 euro.
– W nocy na granicy było minus 7 stopni i śnieg! Tymczasem nasz kraj nie wysłał transportu, a Ukraińcy mający wolne miejsca w samochodach nie zabierali nikogo – opisuje sytuację Iwanowa, której udało się po 10 godzinach przejechać granicę z mieszkańcami Odessy.
Na dramatyczną sytuację Ukraińców zareagował Stanisław Adamiak – konsul honorowy Ukrainy w Chełmie. – Wynajęliśmy w firmie z Białopola autokar, który zaczął wozić podróżnych na ukraińską stronę granicy. Wielkie podziękowania należą się także polskiej Straży Granicznej, celnikom i służbom ukraińskim za pomoc w sprawnych odprawach. Autokar całkowicie za darmo woził ludzi przez cały dzień, aż do północy. Sądzę, że udało nam się w ten sposób pomóc wszystkim, którzy utknęli w Dorohusku – podkreśla konsul Adamiak.
Za autokar zapłaci Fundacja Partnerstwo i Współpraca.
W sumie – podliczyła Państwowa Służba Graniczna Ukrainy – do 17 marca (wtorek) do domu wróciło 3,4 tys. ludzi, którzy utknęli w Polsce bez środków transportu.