W centrum miasta do późnych godzin nocnych rozrabiają chuligani – skarżą się mieszkańcy Krasnegostawu. – Nie można spać, strach wyjść na ulicę. A policjantów w ogóle tam nie widać. Wystarczy, żeby się przeszli od czasu do czasu, to by może trochę ostudziło tych rozrabiaków.
– Ze względu na to, że mamy w Krasnymstawie areszt śledczy, byłem zmuszony utworzyć specjalną komórkę, która zajmuje się konwojami – mówi młodszy inspektor Stanisław Bojarski, komendant krasnostawskiej policji. – Pracuje tam dziesięć procent moich policjantów. Dla porównania, prawie tyle samo funkcjonariuszy liczy cały wydział ruchu drogowego.
Konwojenci eskortują aresztantów na wszystkie rozprawy i przesłuchania nie tylko do miejscowego sądu czy prokuratury. Jeżdżą także do Opola Lubelskiego, Kraśnika i Lublina. To, jak zapewnia komendant, pochłania im mnóstwo czasu. Jakby tego było mało, gdy któryś z nich jest na urlopie lub zwolnieniu, trzeba znaleźć zastępstwo wśród funkcjonariuszy z innych wydziałów. To uszczupla jeszcze bardziej obsadę komendy.
– Zdarzało się, że odmawialiśmy konwojowania, gdy grupa aresztantów była szczególnie liczna – mówi Bojarski. – Bo przecież policjanci muszą zostać też na miejscu.
Komendant nie ukrywa, że taki stan rzeczy jest bardzo uciążliwy. Dodaje jednak, że mimo to pozostający na miejscu policjanci w miarę możliwości starają się reagować na każde wezwanie mieszkańców. •