Pielęgniarki i położne z chełmskiego szpitala kontynuują protest. Wczoraj opuściły swoje oddziały na 12 godzin. Okupowały korytarze przed gabinetem dyrektora domagając się obiecanej podwyżki płac.
Te obietnice to 30-procentowa podwyżka od października. Pod tym warunkiem w czerwcu pielęgniarki zgodziły się zawiesić strajk.
- Teraz dyrektor chce nam dać zaledwie połowę tego, co obiecano nam w umowie. - mówi Joanna Wójcik, przewodnicząca zawiązku zawodowego pielęgniarek i położnych chełmskiego szpitala. - Nie możemy się na to zgodzić. Dlatego odwiesiłyśmy strajk. Chcemy rozmawiać, ale chcemy też konkretnych propozycji. Tego, co się nam należy.
Marek Słupczyński, dyrektor szpitala, także nie ma nic przeciwko rozmowom. Podkreśla jednak, że nie jest w stanie dać pielęgniarkom tyle, ile żądają. - Po prostu nie mam takich pieniędzy - mówi.
Do podziału jest ponad
1,7 mln zł. I o ten podział właśnie chodzi. Pielęgniarki mają za złe dyrektorowi, że z tych pieniędzy tylko lekarze dostaną tyle, ile chcieli, zaś pielęgniarki i położne mają zadowolić się jedynie połową oczekiwanej sumy.
- Jak to jest, że ja po 20 latach pracy zarabiam nieco ponad tysiąc złotych - pyta jedna z protestujących. - Żądania lekarzy się spełnia, bo oni są potrzebni szpitalowi, a nas traktuje się jakbyśmy były zbędne.
- A okazuje się, że bez nas w ogóle sobie nie radzą - wtóruje druga. - Straszą prokuratorem za to, że zeszłyśmy z dyżuru i nie ma kto odbierać porodów. To lekarz ze specjalizacją nie potrafi tego zrobić?
To za co dostaje takie pieniądze, za siedzenie w gabinecie?
Sami lekarze nie chcieli komentować, jak radzą sobie w sytuacji, gdy pielęgniarki odmówiły pracy. Tylko w rozmowach z pielęgniarkami kilku z nich stwierdziło, że taka forma protestu naraża zdrowie pacjentów.
Z tym nie zgadzają się protestujące. Wójcik zaznacza,
że odejście od łóżek pacjentów nie oznacza pozostawienia ich bez opieki. Na każdym oddziale pozostały pielęgniarki oddziałowe. Ze względu
na bezpieczeństwo pacjentów ze strajku wyłączono OIOM, dializy i poradnię onkologiczną. Na oddziałach położniczym i noworodkowym oraz sali intensywnej opieki na chirurgii, pozostały dodatkowe pielęgniarki. Zresztą sami chorzy podchodzą do protestu z dużą wyrozumiałością. - Mnie strajk nie przeszkadza - mówi jeden z pacjentów, leżących na oddziale chirurgii.
- Na opiekę nie narzekam. Zresztą uważam, że pielęgniarki mają rację. Za ich pracę należą im się większe zarobki. •