Chodzi o 150 tys. zł, których to zwrotu od powiatu puławskiego domaga się wojewoda lubelski. To część rządowej dotacji na przygotowanie miejsc zakwaterowania uchodźców z Ukrainy, którą to władze Końskowoli przeznaczyły na specjalne premie dla pracowników. W sprawie głos zabrało już nawet ministerstwo.
O tej historii pisaliśmy jako pierwsi. Wiosną zeszłego roku opublikowaliśmy artykuł o tym, jak w powiecie puławskim wyglądało rozdysponowanie środków z rządowego funduszu na organizację miejsc noclegowych i utrzymanie napływających do Polski uchodźców z Ukrainy.
O ile większość gmin na premie dla pracowników przeznaczała od zera do kilku procent łącznej sumy, tak w Końskowoli było to aż 34 proc. - 147,6 tys. zł. Sumę tę podzielono między skarbnika, sekretarza oraz dziesięcioro innych pracowników urzędu gminy, którzy mieli wykonywać zadania związane z utrzymaniem cudzoziemców.
Po naszym artykule wojewoda polecił powiatowi puławskiemu przeprowadzenie kontroli wydatkowania środków ze wspomnianego, rządowego funduszu pomocy we wszystkich gminach na swoim terenie. Kontrola ta została przeprowadzona, ale żadnych prawnych uchybień urzędnicy z al. Królewskiej nie znaleźli.
Ich wyjaśnienia nie przekonały jednak władz wojewódzkich. Zdaniem wojewody, część pieniędzy zostało wydanych "niezgodnie z przeznaczeniem". Dlatego od blisko roku domaga się ich zwrotu od powiatu puławskiego. Nie chodzi o całą dotację, ale o tę jej część która trafiła do kieszeni pracowników UG w Końskowoli - z odsetkami to już 150 tys. zł
Tymczasem władze powiatu puławskiego podtrzymują swoje stanowisko, że uchybienia nie było, więc do gminy o zwrot tych pieniędzy nie występują.
- Końskowola faktycznie inaczej rozdysponowała te środki przekazując ich część na dodatki, ale nie było to działanie nieuprawnione i mieściło się w zaleceniach wojewody. Koszt wyposażenia i wyżywienia uchodźców nie odbiegał od tych, jakie ponosiły inne gminy - tłumaczył podczas ostatniej sesji radca prawny powiatu, Tomasz Stolat.
W całej sprawie przez ostatni rok niewiele się działo, bo doszło do niespodziewanego "sporu kompetencyjnego" na poziomie rządowym o to, które ministerstwo jest władne rozstrzygnąć skargę na decyzję wojewody - spraw wewnętrznych i administracji czy resort finansów. Ostatecznie premier wskazał na to pierwsze. Pod koniec października tego roku MSWiA decyzję wojewody lubelskiego utrzymało w mocy, potwierdzając słuszność jego wątpliwości.
To jednak tej historii jeszcze nie kończy.
- Będziemy w tej sytuacji kierowali skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Lublinie - zapowiada wicestarosta puławski, Piotr Rzetelski. - Naszym zdaniem do uchybienia w wydatkowaniu środków z funduszu pomocy nie doszło - podkreśla.
Władze Końskowoli sprawy na razie nie komentują.
- Czekamy na zakończenie tego procesu administracyjnego - przyznaje wójt gminy, Mariusz Majkutewicz. Przypominamy, że decyzję o kontrowersyjnych premiach finansowanych z rządowych środków podjął jego poprzednik, Stanisław Gołębiowski. Do sprawy wrócimy.