Do trzech razy sztuka – powiedzieli sobie Irek Korkosz i Tomek Lipiński, ruszając kajakiem na rzekę. Bo przepływającą przez Chełm i okolicę rzekę pokonano już dwukrotnie, ale nigdy zimą. I udało się – prawie 10 kilometrowy dystans śmiałkowie pokonali w niespełna dwie godziny.
Wymyślili, pożyczyli kajak, a potem zaplanowali trasę. – Otwieramy sezon kajakowy. Oprócz tego, że jest to końcówka lutego, to zaskoczymy Was obraną trasą. Z moich nieoficjalnych źródeł wynika, że w Chełmie ta trasa została pokonana tylko 2 razy – w 1987 i 2018 – anonsował spływ chełmską Uherką Tomasz Lipiński.
W niedzielę wsiadł do kajaka z zaprzyjaźnionym Irkiem Korkoszem. Dotąd razem biegali, ale jak widać nawet najbardziej ekstremalne przełaje to dla dwójki naładowanych adrenaliną chełmian za mało.
Teraz przyszedł czas na wodę – zwodowali kajak w niedzielę, tuż po godz. 11 przy zalewie w Żółtańcach, potem płynęli wzdłuż trasy rowerowej do parku miejskiego w Chełmie, pokonując progi i stopnie. Przepłynęli pod mostami – pod mostem Pstrągowa, na ulicy Metalowej, na ulicy Ogrodowej, w parku miejskim, PKP Chełm Główny i pod mostem na ulicy Rejowieckiej.
Wypływając z miasta, już bez przeszkód, ruszyli w stronę jeziora w Stańkowie.
– Tyle razy patrzyliśmy na Uherkę, tyle raz biegaliśmy wzdłuż rzeki – opowiada Ireneusz Korkosz. – Teraz mieliśmy okazję obejrzeć świat z innej, bo odwrotnej perspektywy. Jakbyśmy się znaleźli w innej rzeczywistości. Po prostu było super! Polecamy i zapraszamy każdego!