Wczorajszej nocy jednym z pasażerów pociągu z Kijowa do Warszawy był obywatel Kanady.
Funkcjonariusze znaleźli je także w materacu, na którym miał spać. Chociaż nie należały do niego, to i tak przeżył szok.
W ciągu ostatnich dwóch tygodni, noc w noc, po kilkudziesięciu funkcjonariuszy celnych i Straży Granicznej przeszukiwało w Dorohusku właśnie ten pociąg. Za każdym razem wyciągali z różnego rodzaju skrytek od 20 do 40 tys. paczek papierosów. Pomimo wysiłku i przetrzymywania pociągu mają świadomość, że nie całą kontrabandę ujawnili.
- Nie bez powodu ten pociąg nazywany jest największym przemytnikiem na wschodniej granicy - mówi Marzena Siemieniuk z Izby Celnej w Białej Podlaskiej. - Od lat sprawia nam kłopot. Nasi funkcjonariusze w czasie jego postoju nie są w stanie spenetrować wszystkich jego zakamarków.
Wczorajszej nocy dorohuskich celników wspierali koledzy z Izb Celnych w Białej Podlaskiej i Warszawie. Udało im się znaleźć około 38 tys. paczek papierosów. Poza akcją, taki jednorazowy urobek zazwyczaj mieścił się w granicach od 5 do 10 tys. paczek papierosów.
- Mamy pomysł, jak rozwiązać ten problem - mówi Siemieniuk. - Sprowadza się do tego, aby podróżni w Dorohusku przesiadali się z ukraińskiego, do polskiego pociągu. Wówczas faszerowanie w Kijowie pociągu kontrabandą straciłoby sens.