Kolejna odsłona sporu o budynek kina. Są oskarżenia o napaść i włamanie. Do czego jeszcze dojdzie zanim strony osiągną porozumienie?
Prezes PUM, Marian Tywoniuk potwierdza, że doszło do incydentu. – Nie było mnie przy tym, ale z relacji moich pracowników wiem, że gdy przyszli do budynku Zorzy i pracowali przy podłączeniu prądu, jednego z nich usiłowano zepchnąć z drabiny.
astępnego dnia, gdy pracownicy PUM próbowali dokończyć pracę, także im to uniemożliwiono. Pomieszczenia piwnic zostały zamknięte. Tywoniuk dodaje, że zaatakowanemu pracownikowi nic się nie stało. Mimo to na miejsce została wezwana policja.
– Tak, przyjechała policja. Czterech funkcjonariuszy, a do tego aż ośmiu strażników miejskich – mówi Tomasz Madej, właściciel Toklandu. – Ale do żadnego ataku nie doszło. To bzdura! Doszło natomiast do włamania i prosiłem policjantów, żeby uwzględnili to w notatce. Pracownicy PUM wyłamali zamek w drzwiach do piwnicy. W tej sytuacji byłem zmuszony założyć nowy.
Co pracownicy PUM robili w Zorzy? Mieli "podciągnąć prąd” z budynku urzędu miasta do lokali usługowych w budynku kina. Wynajmujący te lokale nie mają energii od dwóch tygodni. Oskarżają właściciela Toklandu o celowe wyłączenie.
en początkowo mówił o awarii. – Za jej usunięcie zapłaciłem 500 zł plus VAT – mówi Madej. – Najemcy nie płacą mi czynszu, więc nie ma pieniędzy na kolejne naprawy. Nie ma pieniędzy, nie ma prądu.
Ale prądu za chwilę nie będzie miał też sam Tokland. Urząd miasta, jako właściciel budynku zwrócił się do zakładu energetycznego o odcięcie. Madej przyznaje, że zasilanie ma stracić od marca. Co wtedy się stanie? – Pożyczę generator – mówi. – Kino będzie działało, tak jak działa teraz.
Madej zapewnia, że mimo zaostrzenia konfliktu, cały czas chce się z miastem dogadać. Miasto jednak rozmawiać już nie chce, czego dowodem jest wniosek do sądu o eksmisję Toklandu z Zorzy. Zanim jednak sąd nie podejmie decyzji w tej sprawie, najemcy lokali usługowych nie podpiszą nowych umów na wynajem.
Na razie, jak tłumaczą urzędnicy, pozostają w lokalach na zasadzie bezumownego z nich korzystania.
Nie wszystkim odpowiada jednak cała sytuacja i problemy z nią związane. Dwoje najemców zdecydowało się opuścić budynek nie czekając, na finał konfliktu miasto-Tokland.