Od poniedziałku mieszkańcy Kolemczyc w gminie Dorohusk mogą wydostać się ze swojej wsi tylko łodzią. Woda odcięła drogę i zalała okoliczne łąki. Jak co roku wieś zamieniła się w wyspę.
Kolemczyce to niewielka wieś. Zostało tu zaledwie trzy domostwa i puste o tej porze letniaki. Stali mieszkańcy przyzwyczaili się już, że woda odcina ich od świata przynajmniej raz w roku. – Ale widoki mamy ładne teraz, tylko turystom pokazywać – żartuje Iwańczuk.
Problem podtapiania wsi rozwiązałoby podwyższenie drogi, ale na to potrzebne są pieniądze, a gmina liczy je teraz bardziej niż kiedykolwiek.
– Sytuacja finansowa nie jest zbyt dobra – mówi Marzena Szopińska-Demczuk, wójt Dorohuska. – A w kwestii drogi do Kolemczyc głosy są podzielone, bo wielu mówi, że pieniądze lepiej przeznaczyć na inne cele. Na razie opanowaliśmy sytuację i przekazaliśmy do Kolemczyc ponton z nowym silnikiem i akumulatorami. Dzięki temu mieszkańcy mogą robić zakupy i dowieźć dzieci do szkoły.
Szopińska-Demczuk zaznacza, że jak na razie tylko w Kolemczycach jest problem z wodą. W innych miejscowościach właśnie stabilizuje się sytuacja po lokalnych podtopieniach, których na szczęście w tym roku nie było wiele. Odetchnąć z ulga jeszcze jednak nie można. Na Bugu w Dorohusku o ponad pół metra przekroczony jest stan alarmowy, a woda ciągle przybiera. – Największej fali spodziewamy się w przyszłym tygodniu – mówią w gminie.
Później problem z wylewającym Bugiem będą mieli mieszkańcy gminy Hanna. – Na razie uporaliśmy się z podtopieniami po roztopach, ale prawdziwy problem prawdopodobnie jeszcze przed nami – mówi Stanisław Trochimiuk, wójt Hanny. – Zeszła woda z pól to przyjdzie z Bugu. W górach jest jeszcze dużo śniegu, więc rzeka będzie przybierała.
Wójt martwi się, że jeśli Bug we Włodawie przekroczy 4,5 metra, to zagrożone będą wszystkie nadbużańskie wsie w gminie. – Wtedy może popłynąć ponad dwa tysiące hektarów. Ale to czarny scenariusz. Miejmy nadzieję, że aż tak źle nie będzie – mówi Trochimiuk. •