Wójt gminy Urszulin Roman Wawrzycki nie żyje. Ekipa pogotowia ratunkowego znalazła go z raną postrzałową na myśliwskiej ambonie w kałuży krwi.
Wójt polował w lesie koło Wielkopola. – Przyczyną śmierci było prawdopodobnie postrzelenie. Mógł to być nieszczęśliwy wypadek. Co się tam dokładnie wydarzyło, jeszcze ustalamy - dodaje rzecznik.
Zanim z ambony zabrano ciało, do Wielkopola sprowadzono z Lublina biegłego w zakresie broni i balistyki. Jego ekspertyza może potwierdzić bądź podważyć wstępne założenie, że Roman Wawrzycki padł ofiarą nieszczęśliwego wypadku.
– Byliśmy dumni, że nasz sąsiad był wójtem gminy – mówi Zbigniew Korzeniowski, mieszkaniec Wereszczyna, gdzie Wawrzycki prowadził gospodarstwo rolne. – Wciąż trudno nam uwierzyć, że już go z nami nie będzie.
W szoku wciąż pozostaje także Barbara Kupisz, sekretarz gminy Urszulin, a więc najbliższa współpracowniczka wójta Wawrzyckiego. Teraz to na nią i skarbnika spadł ciężar zarządzania gminą.
– Tak będzie dopóki gminni radni nie wygaszą mandatu zmarłego wójta i nie wyznaczą jego tymczasowego następcy do czasu zwołania nowych wyborów – mówi sekretarz.
Okoliczności i bezpośrednią przyczynę śmierci Romana Wawrzyckiego wyjaśni wyznaczona na 5 stycznia sekcja zwłok.
Na razie wiadomo, że w trakcie polowania zadzwonił do żony z informacją, że źle się czuje i słabnie. Nie mówił, że się postrzelił. Kobieta zadzwoniła po karetkę.
– Na miejsce pojechał "podstawowy zespół wyjazdowy” z Urszulina – mówi Tomasz Kazimierczak, p.o. dyrektora chełmskiej Stacji Ratownictwa Medycznego.
Miał ranę postrzałową w okolicy pachwiny. Wtedy ratownicy wezwali "Erkę. Niestety, lekarzowi pozostało już jedynie potwierdzić zgon.
Roman Wawrzycki miał 43 lata. Pozostawił żonę i dwóch synów. Mandat wójta sprawował przez drugą kadencję. W ostatnich wyborach samorządowych nie miał rywala.