Chełmskie Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe rozpoczęło szkolenie nowych kadr
Podczas szkolenia o nauce pływania nie ma mowy. Dlatego nie dziwi, że większość kandydatów zgłaszających się na kurs, to często członkowie klubów pływackich. W wodzie czują się jak przysłowiowe ryby.
Na pływalni I Liceum Ogólnokształcącego w Chełmie, rozpoczęło się szkolenie dla tych, którzy chcą pilnować bezpieczeństwa nad wodą. Blisko 20 osób będzie ubiegać się o stopień młodszego ratownika oraz ratownika WOPR.
- W tym zawodzie występuje duża rotacja, dlatego cieszy nas, że każdego roku zgłaszają się kolejni chętni - mówi Andrzej Klaudel, szef chełmskiego WOPR. - To zwykle młodzi ludzie. Przeważają mężczyźni, ale coraz więcej jest też kobiet.
Jedną z nich Magda Gadzała. Jeśli uda jej się zdobyć upragniony stopień, będzie kolejnym, po bracie, ratownikiem w rodzinie. Na pewno już na starcie ma duży plus. Jest świetnym pływakiem. Od siedmiu lat należy do klubu pływackiego "Lider”.
- To stereotyp, że na ratownika nadaje się tylko mężczyzna - mówi Klaudel. - Kobiety też się sprawdzają, ale muszą mieć predyspozycje. Umiejętności techniczne są bardzo ważne, ale nie bez znaczenia jest też siła fizyczna. Na szczęście spektakularne akcje, które znamy z serialu "Słoneczny patrol” w rzeczywistości zdarzają się rzadko. Tak naprawdę ratownik powinien pełnić na plaży czy basenie rolę przede wszystkim prewencyjną. Ale przygotowany musi być na wszystko.
- Pewność siebie i zdecydowanie - mówi Paula Solska, od dwóch lat ze stopniem młodszego ratownika. - W sytuacji podbramkowej nie można się wahać. Chwila wątpliwości ze strony ratownika i idzie na dno razem z tonącym.
Paula została ratownikiem, bo rodzina przekonała ją, że to bardzo opłacalny zawód. Szczególnie za granicą. - I rzeczywiście wielu naszych ratowników pracuje na plażach Europy Zachodniej, a nawet Stanów Zjednoczonych - przyznaje Klaudel. - Warto zaznaczyć, że są tak dobrze wyszkoleni, że nie mają problemów ze spełnieniem tamtejszych wymagań. Pod warunkiem, że znają język.
Aby jednak zarabiać, trzeba najpierw zainwestować. Kurs jest bowiem kosztowny. - Ale ten wydatek zwraca się już po pierwszym sezonie - uspokaja Paweł Hreczaniuk, student drugiego roku ratownictwa medycznego. - Ja się nie wahałem, bo z ratownictwem wiążę swoją przyszłość. A im więcej umiejętności, tym lepiej.
Paweł już zastanawia się, gdzie będzie pracował w tym sezonie. Zapewnia jednak, że woli czuwać nad bezpieczeństwem kąpiących się, na krajowych plażach.
Do wczoraj chęć pracy podczas najbliższych wakacji zadeklarowało w WOPR 30 ratowników. Większość z nich z pewnością spotkamy nad Jeziorem Białym. Właściciele ośrodków wypoczynkowych już składają oferty. Warto zaznaczyć, że jako pierwszy zgłosił się pensjonat Bankowy. Ten sam, który w ubiegłym sezonie nie zadbał o zabezpieczenie swojej plaży. - Najważniejsze to umieć uczyć się na swoich błędach - mówi Klaudel.