Brak obiektywizmu i uzależnianie treści publikacji od liczby ogłoszeń zarzuca tygodnikowi „Echo Krasnegostawu” Komitet Powiatowy PiS w Krasnymstawie.
W piśmie podpisanym przez pełnomocnika PiS w Krasnymstawie Andrzeja Kmicica czytamy, że „(...) Informacje i opinie prezentowane w gazecie, całkowicie oderwały się od rzeczywistości, gdyż nie zależą od obiektywnych faktów lecz od dodatkowych profitów pozyskiwanych przez Pana Redaktora Romana.Ż. (...)”.
Członkowie PiS nie poprzestają na postawieniu tych zarzutów. Apelują do szefów instytucji publicznych o „nie angażowanie środków finansowych podatników na wspieranie prywatnego tygodnika Echo Krasnegostawu”.
– Nie możemy zgodzić się na to, że pieniądze podatników wydawane są na takie cele – mówi Kmicic. – Wykupienie ogłoszeń w tym tygodniku, jest jednoznaczne z zapewnieniem sobie dobrej prasy. Jeśli ktoś odmówi, pojawiają się krytyczne artykuły. Wszyscy o tym wiedzą, ale tylko my mieliśmy odwagę powiedzieć o tym głośno.
Zdaniem Kmicica, który jest także wicestarostą powiatu, właśnie starostwo jest najlepszym przykładem na poparcie tej tezy. – Nie skorzystaliśmy z propozycji, żeby płacić rocznie ponad 14 tys. zł za promocję w „Echu” i od tej pory gazeta nie daje nam spokoju – mówi Kmicic.
Starosta Janusz Szpak jest bardziej wstrzemięźliwy. – Faktem jest to, że się nie ogłaszamy w „Echu” oraz to, że pan Żelazny pisze o starostwie tylko krytycznie i w sposób nieobiektywny – mówi starosta.
Ci, którzy promują się w „Echu” oceniają współpracę z gazetą bardzo dobrze. – Zdecydowaliśmy się na wykupienie strony co dwa tygodnie. Dzięki temu możemy przekazywać mieszkańcom istotne informacje – mówi Andrzej Jakubiec, burmistrz Krasnegostawu. – Nie przyszło mi do głowy, że nie skorzystanie z tej oferty skutkowałoby krytycznymi tekstami pod adresem urzędu.
Roman Żelazny, wydawca „Echa”, a zarazem dziennikarz tego tygodnika, uważa, że wszystkie stawiane mu zarzuty nie mają uzasadnienia. Zaznacza też, że jest gotowy domagać się aby, ci którzy je stawiają, udowodnili je przed sądem. – To element walki politycznej – mówi Żelazny. – Nie ukrywamy, że nie sprzyjamy PiS. Piszemy o ich szkodliwych działaniach, czystkach i psuciu samorządu. Jesteśmy krytyczni, ale obiektywni. Nie ma mowy o uzależnianiu treści publikacji od tego czy ktoś się u nas ogłasza, czy nie. Bywa, że krytyczny tekst powstaje o kimś, kto wykupił ogłoszenie. I odwrotnie. Jeśli ktoś zrobił coś dobrego, chwalimy, nawet jeśli nie ogłasza się na łamach naszej gazety.