Jutro, jak co roku, członkowie Oddziału Towarzystwa Opieki nad Zabytkami kwestować będą przy cmentarzu. już od 12 lat starają się ratować najbardziej wartościowe grobowce tej nekropolii.
Przez 12 lat udało się zebrać 36 tys. zł. Wyremontowano za to nagrobki: Osieckich, Studzińskich, Przybylskich i Tadeusza Lechnickiego. - Żałujemy, że nie powiódł się tegoroczny plan odrestaurowania kolejnego, ceglanego grobowca - mówi Paweł Wira, szef chełmskiego Oddziału Towarzystwa Opieki nad Zabytkami. - Potrzebowaliśmy drugie tyle pieniędzy, niż mamy na koncie. Ten grobowiec doczeka się remontu dopiero na wiosnę. Oczywiście, jeśli jutro puszki zapełnią się pieniędzmi.
Z doświadczenia kwestarzy wynika, że najczęściej pieniądze do puszek wrzucają ludzie starsi i wyglądający na raczej ubogich. Ci, którzy już na kilometr pachną pieniędzmi, uprawiają wręcz slalom pomiędzy kwestarzami i odwracają od nich wzrok. Tymczasem Wira ze wzruszeniem wspomina staruszkę, która wrzucając do puszki znaczną sumę przyznała się, że od miesięcy odkładała te pieniądze ze swojej skromnej renty.
- Ludzie często pytają nas, dlaczego nie remontujemy żeliwnych grobowców, które są przecież osobliwością naszego cmentarza - mówi Wira. - Tymczasem ich restauracja jest dwu-, a nawet trzykrotnie droższa od remontu tradycyjnego kamiennego czy ceglanego nagrobka.
Wbrew oczekiwaniom zainteresowania udziałem w tegorocznej kweście nie wyrazili jeszcze chełmscy kandydaci na prezydenta miasta i radnych. - Myślę, że ci politycy jeszcze się do nas zgłoszą - mówi Wira. - Jakiekolwiek formalności są zbędne. Wystarczy, że przyjdą, wezmą puszkę i przez godzinę będą zbierali do niej datki.
Wira pamięta, jak kiedyś udało mu się namówić do udziału w kweście Henryka Dżamana, ówczesnego prezydenta Chełma. Okazało się, że w ślad za swoim szefem na cmentarzu stawili się niemal wszyscy dyrektorzy magistrackich wydziałów oraz miejskich spółek i instytucji. Zebrali wówczas rekordową sumę pieniędzy. •