Mieszkaniec podkrasnostawskiej wsi lada dzień stanie przed sądem. Prokuratura zarzuca 28-letniemu Marcinowi T., że jedną kobietę zgwałcił wielokrotnie i na dodatek ukradł jej telefon komórkowy.
Pierwszą ze swoich ofiar Marcin T. regularnie gwałcił przez kilka lat. 19-latka przyznała się, że kiedy się poznali sama zgodziła się na seks. Później mężczyzna wykorzystywał ją już wbrew jej woli. Miał nad nią nie tylko fizyczną przewagę. Dysponując kompromitującymi zdjęciami dziewczyny, skutecznie ją szantażował. Decyzję o zgłoszeniu się na policję podjęła dopiero wtedy, gdy Marcin T. ukradł jej telefon.
Początkowo zeznania poszkodowanej wydały się prokuraturze nie do końca wiarygodne. Ale po niespełna trzech tygodniach od przesłuchania 19-latki, kolejna kobieta oskarżyła Marcina T. o gwałt. Tym razem ofiarą była urzędniczka finansowej instytucji. W celach służbowych umówiła się z Marcinem T. w jego domu. Kiedy załatwili sprawę, mężczyzna - zamiast jej podziękować i odprowadzić do drzwi - rzucił się na nią i brutalnie zgwałcił.
- Marcina T. policja zatrzymała w jego miejscu pracy - mówi Jerzy Grochecki z krasnostawskiej prokuratury. - Do tej pory nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że z obiema kobietami współżył za ich zgodą. Zebrane przez nas zeznania i materiały świadczą jednak przeciwko niemu.
(bar)