Kaplonosy (powiat włodawski). Stojący w rowie opel vectra, a obok czterech zdezorientowanych mężczyzn zauważyli wczoraj wieczorem policjanci włodawskiej drogówki. Mężczyźni nie wyglądali na ofiary wypadku.
Na miejscu pozostali ich dwaj kompani: 31-letni Andrzej H. za kierownicą i 19-letni Berdnard P. Widok funkcjonariuszy podziałał na tego drugiego niczym płachta na byka. W kierunku funkcjonariuszy posypały się niewybredne wyzwiska i obelgi.
- Okazało się, że agresję i niezadowolenie podniósł w mężczyźnie alkohol - mówi Andrzej Wołos, rzecznik włodawskiej policji. - Bernard P. miał ponad trzy promile. Trzeźwy nie był także siedzący za kierownicą 31-latek. U niego badanie wykazało ponad 2,7 promila.
O spokojnym wyjaśnieniu sytuacji nie było mowy. Bernard P. ani przez chwilę nie przestawał sypać wyzwiskami. Groził też policjantom pobiciem. Upierał się, że to on prowadził, co wydało się funkcjonariuszom dziwne, choćby z racji tego, że był bardziej pijany od swojego kompana. Okazało się jednak, że mówi prawdę.
- Jak ustalili policjanci, siedzący za kierownicą Andrzej H., usiłował jedynie wyjechać z rowu. Zresztą bez rezultatu - mówi Wołos.
Obaj panowie spędzili noc w policyjnym areszcie. Ostatecznie Andrzej H. nie usłyszy żadnych zarzutów, bo siedzenie za kierownicą po alkoholu karalne nie jest. Za to jego młodszy kolega jest w większych opałach. Odpowie za znieważenie policjantów oraz kierowanie samochodem po pijaku. (sad)