Ulica Wolności. Przy niej bloki, osiedlowe place zabaw i szkoła. I jeden problem. Kierowcy, którzy za nic mają ograniczenia prędkości.
- Kiedyś tego nie było, a teraz, to trzeba mieć oczy dookoła głowy - mówi pan Krzysztof, który przy ul. Wolności mieszka od 15 lat. - Najgorsi są motocykliści, którzy urządzają sobie tutaj wyścigi. Ale z innymi kierowcami też jest nie lepiej. Są tacy, którzy w ogóle nie zwracają uwagi na to, że jadą przez osiedle, tylko pędzą na złamanie karku.
Zdaniem mieszkańców, ich problem rozwiązałyby spowalniacze ruchu, które zmuszają kierujących do zmniejszenia prędkości. Teraz na ulicy nie ma ani jednego takiego urządzenia.
Pomysł zamontowania spowalniaczy popiera także Iwona Ceret, dyrektor położonej przy ul. Wolności Szkoły Podstawowej nr 11. - Od lat podejmujemy działania związane z poprawą bezpieczeństwa naszych uczniów - mówi Ceret. - Jednym z nich było zrobienie dojścia do szkoły od ul. Wolności tak, aby dzieci nie musiały przechodzić przez zatłoczony parking. Uważam, że położenie pasa spowalniającego w okolicy szkoły to bardzo dobry pomysł. Napisałam już nawet w tej sprawie do Zarządu Dróg Miejskich z prośbą o rozważenie takiego rozwiązania. Na razie jednak nie mam żadnej odpowiedzi.
Wszystko wskazuje na to, że progi zwalniające zwane też "śpiącymi policjantami” pojawią się na ul. Wolności, choć, niestety, jeszcze nie w tym roku.
- Zajmiemy się tym w roku przyszłym - obiecuje Krzysztof Tomasik, dyrektor ZDM. - Nie chcemy jednak montować w tym miejscu typowych spowalniaczy. Myślimy raczej o tzw. progach płytowych.
Progi płytowe to nic innego, jak wyniesione ponad poziom ulicy przejścia dla pieszych. Aby przez nie przejechać, kierowca musi pokonać wzniesienie, a co za tym idzie, także znacznie zwolnić. Progi będą dokładnie oznaczone i na pewno spełnią swoją funkcję zmuszając kierujących do zdjęcia nogi z gazu.
Tomasik zapewnia, że choć na razie nie jest w stanie podać liczby spowalniaczy, to na pewno będzie ich kilka. Na pewno też jeden z nich pojawi się w okolicach szkoły.