Jazda po pijanemu, wywieranie przemocą wpływu na czynności funkcjonariusza policji oraz narażenie go na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Z tego będzie się tłumaczył przed sądem 24-letni Artur S. Ale tłumaczyć muszą się też policjanci, którzy zatrzymali pijanego kierowcę.
Gdy po kilku kilometrach pościgu, kierowcę udało się zatrzymać i zbadać jego trzeźwość testerem okazało się, że był pijany. Policjanci zatrzymali mu prawo jazdy. Sam kierowca trafił najpierw na badanie krwi, a potem do aresztu.
Następnego dnia włodawska prokuratura nakazała zwrócenie prawa jazdy kierowcy. Jej szef Bogusław Lechocki tłumaczył w rozmowie z Dziennikiem, że - Po badaniu aparatem stwierdzającym obecność alkoholu, ale nie pokazującym jego stężenia, nie mieliśmy dowodu, że mężczyzna prowadził w stanie po spożyciu alkoholu lub w stanie nietrzeźwości. Musieliśmy czekać, aż przyjdą wyniki badań krwi.
Gdy prokuratura przez miesiąc czekała na wyniki, Artur S. bez przeszkód jeździł swoim audi. Miał prawo jazdy, więc miał do tego prawo. Tymczasem badanie krwi wykazało jednoznacznie, że Artur S. prowadząc 29 lipca auto był pijany. Wobec takiego dowodu, mężczyzna ponownie musiał oddać prawo jazdy. Tym razem na wniosek prokuratury. Tej samej, która miesiąc wcześniej, kazała mu oddać dokument.
Teraz, gdy do sądu trafił akt oskarżenia, Artur S. będzie odpowiadał nie tylko za jazdę po pijaku, ale także za to, że próbował najechać na funkcjonariusza policji, aby zmusić go do zaniechania czynności służbowych, czym naraził policjanta na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Okazuje się bowiem, że funkcjonariusze, którzy zatrzymali, a potem na wniosek prokuratury oddali prawo jazdy 24-latkowi muszą tłumaczyć się teraz w prokuraturze. Dla odmiany chełmskiej.
– Prowadzimy postępowanie, które ma wyjaśnić, czy funkcjonariusze z KPP we Włodawie nie przekroczyli uprawnień bądź nie dopełnili obowiązków – mówi prokurator rejonowy Marzena Kucińska i dodaje, że nie jest to postępowanie "przeciwko”, ale "w sprawie”.
Chełmska prokurator rejonowa przyznaje, że chodzi o zbadanie okoliczności zatrzymania i zwrotu prawa jazdy. Dlaczego? Wnioskowała o to Włodawa. – Nie chcę mówić o szczegółach, gdy prowadzone jest postępowanie – mówi prokurator Lechocki. – Mogę powiedzieć jedynie, że po kontroli akt miałem wątpliwości związane z tym prawem jazdy.
Do sprawy wrócimy.