Polscy przewoźnicy blokują przejścia graniczne z Ukrainą w Dorohusku i Hrebennem. W kolejce trzeba czekać nawet 90 godzin. - Jesteśmy traktowani jako obywatele drugiej kategorii- denerwują się przedsiębiorcy.
– Jesteśmy tutaj razem z poszkodowanymi firmami. Domagamy się zniesienia kolejki lub przywrócenia " korytarza zielonego". W tym momencie nasi przewoźnicy, stoją nawet po 12 dni po stronie ukraińskiej– mówi Rafał Mekler, przewoźnik i polityk Konfederacji. – Ukraińscy kierowcy jadą do domu, a nasi kierowcy tkwią w samochodzie. Dla nas są to realne straty. Nie możemy zarobkować, wywiązywać się z kontraktów ani niczego zaplanować. Będziemy strajkować do skutku– zapowiedział w środę w Dorohusku Mekler.
Protest trwa od 6 listopada. Postulatów jest kilka, m.in. przywrócenie zezwoleń na przewozy komercyjne dla firm z Ukrainy czy zakaz wydawania licencji transportowych dla firm z kapitałem spoza Unii Europejskiej. Jednym z ważniejszych jest ten o wprowadzeniu "żywej kolejki" dla unijnych samochodów.
– Obecnie kierowca może się zarejestrować w systemie ukraińskim dopiero po wjechaniu na terytorium Ukrainy. A czas oczekiwania na wyjazd dla pustych samochodów to około 12 dni. Sam przejazd i rozładunek zajmuje ok. 2 dni– tłumaczą przewoźnicy.
W Dorohusku protestuje m.in. Edyta Ozygała. – Prowadzę transport od lat. Pracujemy po stronie ukraińskiej. Jesteśmy traktowani jako obywatele drugiej kategorii. Nie jesteśmy przeciwko Ukrainie i wspieramy naród ukraiński. Sami jednak mamy problem. Puszczamy transporty humanitarne oraz zapotrzebowanie dla wojska poza kolejką– podkreśla Ozygała.
W środę do strajkujących przyjechał Krzysztof Bosak, jeden z liderów Konfederacji. – Polski transport spełnia wszystkie standardy unijne i jest bardzo konkurencyjny w Unii Europejskiej. Trudno jest jednak rywalizować z firmami, które nie muszą spełniać standardów, gdyż rynek unijny został otwarty– stwierdził Bosak. – Jeżeli polski rząd nie jest w stanie bronić polskich interesów gospodarczych, my musimy ich bronić– dodał polityk.
Przewoźnicy mają pozwolenie na protest do 3 stycznia. Jeśli ich postulaty zostaną wysłuchane, zakończą go wcześniej.
W kolejkach do przejść stoją setki ciężarówek, a czas oczekiwania na przejazd wynosi obecnie około 90 godzin, czyli prawie cztery doby. Protestujący przepuszczają jedynie autokary, transporty z żywnością, pomocą humanitarną i paliwami. Pozostałe ciężarówki są przepuszczane w interwałach raz na godzinę.