Dzieci cieszą się z ferii, a rodzice już myślą o nowym roku szkolnym. Właśnie teraz szukają dla swoich pociech wymarzonej podstawówki. Za wcześnie? To jeszcze nic. Najbardziej zapobiegliwi zrobili to już jesienią.
Jak wytłumaczyć pośpiech rodziców? Dyrektor nie przypomina sobie sytuacji, aby w jej szkole zabrakło miejsca dla chętnych. Nigdy nie trzeba było odsyłać nikogo z kwitkiem. A już dzieci z rejonu mają w każdej z podstawówek gwarantowane miejsce. O co więc chodzi?
– Rodzice bardzo interesują się, do jakiej szkoły będzie chodzić ich dziecko, porównują warunki, zwracają uwagę na mnóstwo rzeczy – mówi Jakubowicz-Machajska. – Wiem, że naszą szkołę doceniają za bezpieczeństwo i wysoki poziom nauki. Istotny jest także dla nich fakt, że u nas w budynku mieści się tylko podstawowka, a dzieci uczą się na jedną zmianę.
Ale rolę odgrywają też inne kwestie. To, że uczy tu konkretny nauczyciel albo, że do tej szkoły przyjdą koledzy z przedszkola. Nie ukrywam, że w przypadku spełniania takich życzeń jak umieszczenie dziecka w określonej klasie, dużą rolę odgrywa kolejność zapisu. Im później, tym nasze możliwości manewru są mniejsze.
Do pierwszej klasy w nowym roku szkolnym wybiera się m.in. sześcioletni Mateusz. Choć dziś jeszcze jest przedszkolakiem, miejsce w podstawówce, ma już zaklepane.
– Zapisaliśmy już synka do Szkoły Podstawowej nr 1 – mówi tata chłopca, Krzysztof Salamon. – Przyznam, że z żoną bardzo długo zastanawialiśmy się, którą szkołę wybrać. Porównywaliśmy oferty i w końcu zdecydowaliśmy się na tę, do ktorej sam kiedyś chodziłem.
Po pierwsze dobrze ją wspominam, a po drugie, na miejscu jest także gimnazjum, więc Mateusz będzie po skończeniu podstawówki uczył się w znajomej szkole.
A na co jeszcze rodzice zwracają uwagę przy wyborze podstawówki? Paradoksalnie, dla wielu, to brak gimnazjum w budynku, jest atutem. Potwierdza to Iwona Ceret, dyrektor SP nr 11. – Dla rodziców ważne jest to, że w naszej szkole nie ma tak dużej różnicy wieku uczniów, jak w tych, gdzie funkcjonują także gimnazja. To podnosi bezpieczeństwo w placówce – mówi Ceret.
– Ale przy wyborze kierują się też miejscem zamieszkania. Ciagle wiele osób chciałoby, aby dziecko miało jak najbliżej do szkoły. Albo chociaż, żeby blisko szkoły mieszkała np. babcia.
Jak mówi dyrektor zapisy w "jedenastce” ruszyły w październiku. Choć byli i tacy, którzy dopytywali o miejsca już miesiąc wcześniej. Mimo takiego zainteresowania, raczej nie obawiam się, żeby zabrakło nam miejsc – mówi Ceret. – Planujemy cztery klasy dla pierwszaków. Na razie mamy około 70 chętnych.