Proboszcz parafii pod wezwaniem św. Jozafata w Rejowcu wyremontował prezbiterium kościoła nie czekając na uzgodnienia
Ksiądz Andrzej Jeżyna, proboszcz parafii w Rejowcu w powiecie chełmskim uważa, że nic złego nie zrobił. - Jakbym miał czekać na pozwolenia, ekspertyzy i pozostałe dokumenty od konserwatora zabytków, do dziś bym nie wyremontował tej części kościoła - mówi Jeżyna.
Szefowa chełmskiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Lublinie twierdzi, że proboszcz dopuścił się samowoli budowlanej.
- W zabytkowych budynkach nawet pomalowanie ścian, czy wymiana kawałka podłogi musi być z nami uzgadniana - podkreśla Stanisława Rudnik. - Takie jest prawo, a ten kościół jest pod ścisłym nadzorem konserwatorskim.
Rudnik dziwi się proboszczowi. - Przecież przed rozpoczęciem remontu był u nas - mówi. - Poinformowaliśmy go o wszystkich procedurach. Miał się zjawić po kilku dniach z dokumentami. Nie przyszedł.
Po kilku tygodniach urzędnicy złożyli wizytę księdzu. Co zobaczyli? Remont był już na ukończeniu. Okazało się jednak, że za samowolkę budowlaną księdzu włos z głowy nie spadnie. Ma tylko poprawić to, co nie współgrało z wnętrzem neogotyckiej świątyni.
Chodzi o ambonkę, na której widnieje napis "Oto słowo Boże” i ołtarz, na którym również wyryto napis "Oto ciało moje”. Zdaniem konserwatora, wykonanie napisów jest zbyt nowoczesne i kłóci się z resztą. Brak kary urzędnicy uzasadniają tym, że proboszcz nie zniszczył świątyni. - A tylko wtedy możemy nakładać grzywny. W tym przypadku wprowadzone przez proboszcza zmiany są odwracalne - twierdzą.
Nowe prezbiterium kościoła podoba się wiernym. - Dla mnie jest ważne, aby można było pójść do kościoła i się pomodlić - mówi jedna z parafianek.
Remont kosztował 30 tys. zł. - Nie prosiłem wiernych o datki na remont, to i na poprawki nie będę prosił - zapewnia proboszcz. - Na razie ołtarz będzie zakryty obrusem, aby zasłonić napis. Później litery znikną, a pojawią się w ich miejsce krzyże. Ambonka też zostanie zmieniona. Po świętach wielkanocnych będzie porządek.