Od tragicznego wypadku dwojga nurków w egipskim kurorcie Szarm El Szejk minęły już prawie dwa lata. Przez cały ten czas toczyło się w tej sprawie śledztwo. Chełmska prokuratura umorzyła je wczoraj, bo w wypadku zginął jego sprawca.
Kiedy na wodzie pojawiły się plamy krwi, znajdujący się na łodzi instruktorzy zanurkowali i wydobyli na powierzchnię zmasakrowane ciała pary nurków. Reanimacja nie przyniosła rezultatów.
– Decyzję o umorzeniu śledztwa podjęliśmy z uwagi na śmierć sprawcy czynu – mówi Mariusz Koszuk z chełmskiego Ośrodka Zamiejscowego Prokuratury Okręgowej w Lublinie. Do wniosków o winie instruktora prokuratura doszła m.in. na podstawie dokumentów nadesłanych Egiptu.
– Znaczenie miała także opinia biegłego w zakresie nurkowania. Jego zdaniem, do wypadku doszło na skutek niezachowania przepisów nurkowych przez instruktora Wiesława K. z Warszawy – dodaje Koszuk.
Prokurator ustalił m.in., że w centrum nurkowym w Szarm El Szejk, gdzie zarejestrowała się 20-osobowa ekipa z Chełma zaproponowano Polakom przydzielenie opiekuna.
Wiesław K. miał jednak stwierdzić, że nie ma takiej potrzeby, gdyż on sam zna teren i już tam nurkował.
Według opinii biegłego, instruktor prowadził zajęcia ze swoją podopieczną w oznaczonym bojami miejscu zarezerwowanym dla cumujących przy pomoście motorowych łodzi. Jego zdaniem, Wiesław K. albo nie zwrócił uwagi na boje, bądź też popełnił błąd w podwodnej nawigacji. Tak czy inaczej, to instruktor przyczynił się do tragicznego w skutkach zdarzenia.
Z tych samych powodów śledztwo w tej sprawie już wcześniej umorzyły także egipskie organa ścigania. Postanowienie chełmskiej prokuratury nie jest jeszcze prawomocne, wobec czego rodzina Beaty Sz. ma prawo złożyć na nie zażalenie.