(TZCh)
Przed kolejną odsłoną "Opowieści Wigilijnej” rozmawiamy z Barbarą Szarwiłło i Sławojem Czarnotą z Teatru Ziemi Chełmskiej. Dotąd każdy ich spektakl zapełniał salę do ostatniego miejsca. Aktorsko-reżyserski duet już nie raz pokazał, że nawet w małym mieście można robić duży teatr.
Szarwiłło: Mamy, choć możliwe, że nie wszyscy mieszkańcy jeszcze o tym wiedzą. Tych, którzy nie są o tym przekonani, zapraszamy na nasze spektakle do Chełmskiego Domu Kultury. Postaramy się, aby wyszli z nich zadowoleni.
• Zaczynaliście, jako grupa teatralna Tydzień Czasu. Ponad półtora roku temu przejęliście nazwę i dziedzictwo Teatru Ziemi Chełmskiej, jednego z najdłużej działających teatrów amatorskich w Polsce. Co zmieniło się od tej pory?
Szarwiłło: Zawsze staraliśmy się podchodzić do tego, co robimy poważnie. Jednak przejęcie dziedzictwa Teatru Ziemi Chełmskiej na pewno nakłada na nas większą odpowiedzialność. Czujemy się bardziej zobowiązani wobec publiczności i władz miasta. To kredyt zaufania, którego nam udzielono.
Czarnota: Gdyby nie "Tydzień Czasu”, nie byłoby tego, co teraz. Nie moglibyśmy kontynuować tradycji TZCh, bez 10-letniego doświadczenia w poprzedniej grupie. "Tydzień Czasu” dał nam obycie sceniczne, czas na zastanowienie się, co i jak chcemy robić. To wszystko teraz procentuje i pomaga.
• Podobno żadne obycie nie zagwarantuje, że aktor pozbędzie się tremy.
Szarwiłło: Bez tremy nie ma grania. Dla mnie to proste: Jeśli się nie denerwuję, znaczy, że mi nie zależy. A jeśli na czymś nie zależy, to po co to robić?
• Ale trema przeszkadza…
Czarnota: I mobilizuje. Zresztą, ja denerwuję się tylko przed spektaklem. Gdy kurtyna idzie w górę, trzeba zapomnieć o tremie. A nawet o tym, kim się jest. Ja przestaję być Sławojem i staję się postacią, którą gram. To musi być na sto procent, bo publiczność wyłapie każdy fałsz.
• Jesteście nie tylko aktorami. Wspólnie reżyserujecie. Praca w duecie jest łatwiejsza, czy wręcz przeciwnie?
Czarnota: Bywa różnie. Pomaga, jeśli jedno z nas gra większą rolę. Nie widzi się na scenie i tu jest pole dla popisu dla tego drugiego. Ale czasem bywa ostro. Mamy swoje ciche dni…
Szarwiłło: Każdy z nas ma inne wizje, pomysły. Potrafimy się kłócić nawet o wygląd guzika
• W niedzielę zobaczymy "Opowieść Wigilijną” w waszej reżyserii. Ten spektakl był już w repertuarze ubiegłorocznym.
Szarwiłło: Tak i mamy nadzieję, że stanie się stałym, przedświątecznym punktem naszego repertuaru. Oczywiście wszystko zależy od publiczności. Dotąd jednak widzowie chętnie śledzili losy Scrogga. Jeśli tak będzie w dalszym ciągu, to nie wyobrażamy sobie lepszego teatralnego wprowadzenia w atmosferę Wigilii i Bożego Narodzenia. To piękna i mądra opowieść. Można ją oglądać wielokrotnie.
• Ale tegoroczna odsłona spektaklu ma różnić się od poprzedniej.
Czarnota: Tak. Wprowadzamy trochę nowych elementów. Zmieni się częściowo obsada, interpretacja, może nawet kostiumy. Dlatego na spektakl zapraszamy i tych, którzy go jeszcze nie widzieli, i tych, którzy byli na ubiegłorocznej premierze. Jedni i drudzy na pewno się nie zawiodą.