Śledczy wyjaśniają okoliczności samobójczej śmierci Radosława K. Kierowca, który po pijaku wjechał w grupę dzieci wracających z kościoła w Siennicy Nadolnej, we wtorek w nocy powiesił się w celi aresztu śledczego w Krasnymstawie.
– Trudno powiedzieć, czy jeszcze dziś będą prowadzone przesłuchania świadków. Musimy się zapoznać ze sprawą – mówi Romuald Sitarz, rzecznik zamojskiej prokuratury okręgowej. – W kierunku śledztwa nic się nie zmieniło. Będziemy badać okoliczności i przyczyny tej śmierci.
Jak informuje Sitarz już ustalono termin sekcji zwłok 36-latka. Sekcja zostanie przeprowadzona jutro około południa w Zakładzie Medycyny Sądowej w Lublinie.
Od rana w krasnostawskim areszcie śledczym pracuje też dwuosobowa komisja powołana przez ministra sprawiedliwości Krzysztofa Kwiatkowskiego. To funkcjonariusze z Centralnego Zarządu Służby Więziennej.
Można zakładać, że rozmawiają z tymi pracownikami aresztu, którzy byli obecni przy odkryciu zwłok aresztowanego oraz tymi, którzy mieli z nim kontakt przed śmiercią. Niestety nie ma na to oficjalnego potwierdzenia.
Jak informuje kpt. Paweł Pietszczyk, oficer prasowy aresztu, informacje na temat działań komisji zostaną udzielone dopiero po zakończeniu przez nią prac.
Radosław K. był w areszcie od niedzieli. I mimo, że reporterowi TVN 24 powiedział: "nie chciałbym żyć, tacy, jak ja nie powinni żyć”, siedział sam w tzw. celi przejściowej. I jako tymczasowo aresztowany miał prawo korzystać z własnej odzieży. W celi nie było monitoringu. Powiesił się na sznurówkach i ściągaczach z bluzy.