Krystyna Pałka dziesięć lat czekała na ukaranie kierowcy z Ukrainy, przez którego zginął jej syn. Ale ukraińska prokuratura właśnie umorzyła postępowanie w tej sprawie. Nie znalazła dowodów, że Ukrainiec naruszył zasady ruchu drogowego. Mimo że dostała je z Polski na tacy.
Przypomnijmy. W grudniu 1996 roku kierowca kamaza Anatolij K. z Kijowa najechał na audi, które prowadził 34-letni Adam F. Kierowca audi zginął na miejscu. W lutym 1998 r. - na podstawie międzynarodowej umowy z Ukrainą o wzajemnej pomocy w sprawach karnych i cywilnych - sprawę przejęła prokuratura ukraińska. W Kijowie dostali komplet dokumentów z jasno sformułowanym zarzutem - spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Ale to dla ukraińskiego wymiaru sprawiedliwości okazało się za mało.
Chełmscy prokuratorzy są zbulwersowani takim obrotem sprawy. Prawdopodobnie lada dzień sami wznowią śledztwo. - Sprawa wydawała się oczywista. Jednak ukraińscy prokuratorzy nie znaleźli dowodów na to, że kierowca kamaza naruszył zasady ruchu drogowego i spowodował wypadek, w którym zginął Adam F. - mówi Marek Czmielewski z chełmskiego Ośrodka Zamiejscowego Prokuratury Okręgowej w Lublinie. - Naszym zdaniem, skoro zginął człowiek, należy wyjaśnić wszystkie okoliczności tragedii.
- Wierzę, że teraz sprawiedliwości stanie się zadość - mówi tymczasem pani Pałka. - Miałam prosić o pomoc telewizję, ale liczę, że wy nie pozwolicie, by śledztwo i u nas zostało umorzone. Cieszę się, że wreszcie ktoś się za nami wstawił.
Prokurator Czmielewski uważa, że ponowne wszczęcie śledztwa może być nieskuteczne. Konieczne jest przesłuchanie sprawcy wypadku. A to może to być trudne, ponieważ ukraińskie organa ścigania umorzyły już postępowanie w tej sprawie i mogą swojego obywatela nie wydać. - W tej sytuacji będziemy musieli wydać europejski nakaz zatrzymania Anatolija K. - dodaje Czmielewski.
I liczyć, że Ukrainiec wyjedzie z kraju i wtedy wpadnie w ręce naszej policji albo policji, któregoś z innych krajów Unii Europejskiej.