Działacze Inicjatywy Społecznej Zielona Włodawa są rozżaleni. Od lat starają się przemówić do rozsądku urzędnikom,
- Liczyliśmy na to, że nowe władze samorządowe zechcą z nami współpracować - mówi Edyta Gałan z Zielonej Włodawy. - Pozostały one jednak głuche na nasze oficjalne wystąpienia. Nawet nie otrzymaliśmy odpowiedzi na nasze pismo w tej sprawie.
Zdaniem ekologów, przecinka drzew w mieście prowadzona jest nieprofesjonalnie. Drzewa są nadmiernie ogołacane z konarów ze szkodą dla nich samych i miejskiego pejzażu. Zadanie to miasto powierza firmie, na którą za wycinkę jesionów przy ul. 1000-lecia Starostwo Powiatowe nałożyło karę w wysokości 2 mln zł.
- Nic nie wiem o tym, żeby przecinka była prowadzona w sposób barbarzyński - mówi Jerzy Wrzesień, burmistrz Włodawy. - Nieprawdą jest i to, że samorząd odżegnuje się od współpracy z Zieloną Włodawą. Kilka dni po otrzymaniu ich pisma rozmawiałem z ich szefem, Markiem Paszkowskim. Umówiliśmy się, że wspólnie zorganizujemy konferencję z udziałem fachowców, właśnie na temat ochrony środowiska, w tym pielęgnowania zieleni w mieście.
Ta konferencja już jest przygotowywana.
Problem w tym, że zanim dojdzie do konferencji, kolejne drzewa w mieście zostaną bezpowrotnie okaleczone. Pomimo społecznych protestów, sprzeciwu wojewódzkiego konserwatora przyrody oraz delegatur Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków i Oddziału Środowiska i Rolnictwa Delegatury Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego w Chełmie. - Podzielam stanowisko Zielonej Włodawy w sprawie nieprawidłowej pielęgnacji drzew w ich mieście - mówi Marek Soltys z Oddziału Środowiska i Rolnictwa delegatury. - Na dobrą sprawę nie możemy jednak z urzędu nic zrobić.
Za zieleń odpowiedzialny jest tylko włodawski samorząd. Ze swojej strony możemy jedynie prosić, informować, doradzać.
Sołtys twierdzi, że nieprawidłowe zabiegi pielęgnacyjne są powszechnym zjawiskiem. Liczne przykłady barbarzyńskiego obchodzenia się z drzewami może wskazać i w Chełmie. Jego zdaniem, zajmujący się przecinką robotnicy nie są do tego odpowiednio przygotowani i nikt, kto się na tym zna, nie patrzy im na ręce.