Gdy Angelika miała 6 tygodni, matka porzuciła ją i wyjechała do Niemiec. Dzieckiem przez 11 lat opiekowali się dziadkowie. Matka upomniała się o nie dopiero teraz.
– Minęło półtora roku, a Wioletta nie dała znaku życia – mówi Zdzisław Majdański, dziadek Angielki z Jankowic pod Chełmem. – W końcu syn wystąpił o pozbawienie żony praw rodzicielskich.
Niedługo po tym mężczyzna utopił się. W lipcu 2000 r. sąd wezwał dziadków Angeliki i spytał, czy będą rodziną zastępczą dla wnuczki, czy też mała ma trafić do domu dziecka. – Co za pytanie? – jeszcze teraz denerwuje się babcia. Przecież to my chowaliśmy to dziecko od małego.
Miesiąc po śmierci męża Wioletta niespodziewanie przyjeżdża do teściów. Mówi, że po Angelikę. Na podwórku akurat bawiła się piątka dzieci. – Jak wskażesz, które jest twoje, pozwolę ci je zabrać – powiedział wtedy pan Zdzisław. Nie potrafiła.
Mija pięć lat. Wioletta dzwoni do córki. – Mama obiecała, że jeszcze zadzwoni w Dniu Dziecka i przyśle paczkę – wspomina Angelika. – Specjalnie nie poszłam do szkoły. Nie odezwała się.
Dwa lata później. Ojciec Wioletty informuje Majdańskich, że... córka zginęła w Niemczech w wypadku. Mijają kolejne trzy miesiące. Angelika odbiera telefon: Cześć, Angelika, wiesz kto mówi? Jestem twoją matką...
Zaskoczone i przerażone dziecko oddało słuchawkę dziadkowi. – Przecież twój tata mówił, że nie żyjesz – mówi do telefonu pan Zdzisław. – A co on może o mnie wiedzieć – słyszy w odpowiedzi.
Od tej pory telefonom Wioletty do Angeliki nie ma końca. Dzwoni po kilka razy dziennie. – Mama wypytywała mnie o wszystko – mówi Angelika. – Co lubię, jakie mam koleżanki. Mówiła, że jest zadłużona, ale jak tylko się wykaraska, to do mnie przyjedzie.
W kwietniu tego roku dziadkowie otrzymali wezwanie do sądu. Wioletta wystąpiła o przywrócenie jej władzy rodzicielskiej. Potem chce już tylko ustalenia kontaktu z dzieckiem. Sąd zgodził się, żeby dziewczynka spędziła część wakacji z mamą.
Dwa tygodnie razem podróżowały. – Mama zapytała mnie, do którego domu chcę wrócić – mówi Angelika. – Powiedziałam, że do tego w Polsce.
Po wakacjach z dzieckiem Wioletta uznała, że nawiązała z nim dostateczną więź emocjonalną, aby złożyć kolejny wniosek o przywrócenie władzy rodzicielskiej. Argumentowała, że opiekunowie Angeliki są schorowani i w podeszłym wieku.
– Ja od 10 lat nie byłem u lekarza, a partner Wioletty jest zaledwie o trzy lata młodszy ode mnie – zapewnia pan Zdzisław. Jego adwokat wniósł o oddalenie wniosku.
– Zastanawiam się, czy nie powinnam ustąpić – mówi matka. – Wiem, że Angelika kocha dziadków. Ale oni nastawiają ją przeciwko mnie, a w moim domu zawsze będzie dla niej miejsce.
A co na to Angelika? – Adwokat mamy powiedziała mi, że jeśli nie pójdę do mamy, to będę miała wielki grzech.