W chełmskich podziemiach kredowych zaczął się już turystyczny sezon. Codziennie w mroczny labirynt zapuszcza się po kilka grup, a do tego indywidualni turyści. Ostatnio pod ziemię schodzili też Ukraińcy, Czesi i Słowacy.
– Ta nagła frekwencja ma swoje uzasadnienie – mówi Grażyna Biernacka, gospodyni kredowego labiryntu. – Niedawno były święta, a teraz szkoły wykorzystują ostatni moment na organizowanie dorocznych wycieczek. Znaczną część obecnych naszych gości stanowią także księża, przyjeżdżający do nas z dziećmi, które właśnie przystąpiły do Pierwszej Komunii Świętej.
Jak dzieciarnia zachowuje się w podziemiach? – Na ogół grzecznie, szczególnie kiedy już drogę zastąpi im Duch Bieluch – dodaje pani Grażyna. – Kiedy dzieci ochłoną po tym spotkaniu, podnoszą gwar rozprawiając, czy duch był prawdziwy, czy to tylko... hologram.
Najmłodszych pod ziemią wita Biały Niedźwiadek, do którego można się nawet przytulić i w ten sposób się trochę zagrzać. W podziemiach utrzymuje się bowiem stała temperatura – 6 stopni Celsjusza.
Chełmskie Podziemia Kredowe, czy jak woli Biernacka – Zabytkowa Kopalnia Kredy – to nie tylko korytarze i przestronne wyrobiska. Specjalną atrakcją są podziemne ekspozycje. W oryginalny sposób wyeksponowano tam kopie średniowiecznej biżuterii czy elementów broni, jaką posługiwali się wojowie.
Na wystawie geologicznej pokazany jest okres kredy, z którego pochodzą chełmskie pokłady tego surowca. Przystankiem na trasie zwiedzania jest też odsłonięta staromiejska studnia z kopiami przedmiotów, które w swoim czasie wydobyli z niej archeolodzy.
Kredowy labirynt jest nie tylko atrakcyjny, ale i bezpieczny dla zwiedzających. Jak co roku przed sezonem kopalnia została skrupulatnie zbadana przez górniczego eksperta.