Włodawska prokuratura przyjrzy się tematowi zatopienia w lutym śmigłowca w Jeziorze Białym. O sprawie poinformował śledczych "zaniepokojony mieszkaniec gminy”.
Na razie włodawski prokurator rejonowy Bogusław Lechocki mówi jedynie, że w tej sprawie prowadzone będzie postępowanie administracyjne. To oznacza, że prokuratura sprawdzi zasadność decyzji, które w tej sprawie zostały podjęte.
Przypomnijmy, że zgodę na zatopienie aluminiowego kadłuba MI-2 wydało starostwo Powiatowe we Włodawie po wniosku Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Białej Podlaskiej.
Pomysł nie wszystkim się spodobał. Na naszym forum pojawiło się kilkadziesiąt komentarzy. Na organizatorach tej akcji Internauci nie zostawili suchej nitki: "Nie wolno wrzucać kiepów i butelek, ale można helikoptery i samochody, ew. pralki?”, "Co za kretyński pomysł...Nie pojadę więcej nad Białe!!!”
Kierownik studium wychowania fizycznego w PSW, wyjaśniał, że wrak nie zagraża środowisku.– Nie może być też mowy o żadnym negatywnym wpływie dla środowiska. Do wody trafił tylko kadłub śmigłowca, który został dokładnie oczyszczony i umyty biodegradowalnymi detergentami. Jest wykonany z aluminium, a to wyklucza korozję – mówił Michał Sroka.
Kadłub maszyny ma być atrakcją dla amatorów nurkowania w Jeziorze Białym.
Czytaj więcej o sprawie: Zatopili helikopter w Jeziorze Białym. Urzędnicy: Wrak nie zagraża środowisku