Na Lubelszczyźnie jest bursztyn. Problem w tym, że wciąż nie ma sensownego pomysłu na badanie złóż i późniejszą ich eksplorację.
Na Lubelszczyźnie poza przypadkowymi znaleziskami bursztynu zaczęto szukać metodą odwiertów. Zdaniem dr Gazdy to był błąd, gdyż wiertło jeśli nawet napotykało na bursztyn, to go niszczyło. Niewłaściwe są także badania metodą hydrauliczną. Rujnują pokłady i nie pozwalają należycie ich ocenić. Dlatego najbardziej racjonalne wydają się metody górnicze sprowadzające się prac odkrywkowych.
Dr Gazda zżyma się i na to, że samorządy żądają od firm zainteresowanych poszukiwaniem bursztynu słonych opłat już na etapie badań. Podaje przykład Australii, gdzie firmy zainteresowane poszukiwaniem danego surowca na tym etapie płacą symboliczne 100 dolarów.
Doktor jest jednym z uczestników dwudniowej konferencji naukowej organizowanej przez Katedrę Budownictwa chełmskiego PWSZ pod hasłem "Lubelski bursztyn - znaleziska, geologia, złoża, perspektywy, założenia”.
Zdaniem prof. Józefa Zająca, rektora PWSZ podejście samorządowców do bursztynu nie wynika ze złej woli, ale z niewiedzy i braku wiary w możliwości, jakie daje obecność tego surowca na Lubelszczyźnie. Konferencję zwołał po to, aby to podejście zaczęło ulegać zmianie.
- Nasza konferencja ma służyć określeniu aktualnego stanu wiedzy oraz kierunków i sposobów dalszych niezbędnych badań nad lubelskimi zasobami bursztynu - mówi prof. Zając. - Z założenia potraktowaliśmy to wydarzenie jako spotkanie nauki, samorządów, organów koncesyjnych i kontrolnych, potencjalnych inwestorów oraz instytucji opiniotwórczych.
Moda na bursztyn
Drugi z przemytników został skontrolowany w Zosinie. Część pięknych, dużych kamieni ukrył w siedzeniach mercedesa, a resztę miał… na sobie. W sumie przewoził 2 kg surowca. Upierał się, że był tylko kurierem.
Bursztyn można legalnie wwieźć na terytorium Polski i Unii Europejskiej pod warunkiem zgłoszenia go do odprawy i opłacenia należności przywozowych. (bar)