Fajerwerków nie było, a na dodatek kolejnych punktów też nie. Po ośmiu zwycięstwach z rzędu Motor musiał uznać wyższość Chojniczanki, która pokonała u siebie drużynę Marka Saganowskiego 1:0. A to oznacza, że lublinianie znowu tracą do wicelidera siedem punktów. I raczej trzeba już zapomnieć o bezpośrednim awansie na zaplecze ekstraklasy.
Starcie wagi ciężkiej w Chojnicach lepiej rozpoczęli gospodarze. Szybko to jednak Motor opanował sytuację na boisku. Drużyna Marka Saganowskiego wysoko podchodziła do rywali i nie pozwalała im na rozgrywanie akcji. Goście byli też groźniejsi. Między 13, a 15 minutą żółto-biało-niebiescy „rozgrzali” Kamila Brodę, czyli bramkarza miejscowych.
Najpierw szczęścia spróbował Piotr Ceglarz. Po chwili z lewej strony wrzucał Michał Fidziukiewicz. A na koniec Jakub Kosecki uderzał po ziemi. Za każdym razem dobrze spisał się jednak golkiper wicelidera. W 23 minucie niebezpieczeństwo pod swoją bramką zażegnał z kolei Mateusz Cegiełka, który wziął na siebie strzał Adama Ryczkowskiego.
Atakowali lublinianie, wydawało się, że to oni wkrótce obejmą prowadzenie, a tymczasem zrobiło się 1:0. Tomasz Mikołajczak zdecydował się na samotną szarżę i wjechał między kilku rywali, a następnie upadając już na murawę oddał świetny i niespodziewany strzał z narożnika pola karnego, który wylądował w górnym rogu bramki Sebastiana Madejskiego.
Szybko pojawiła się szansa na wyrównanie. Po centrze z prawego skrzydła Fidziukiewicz uderzył głową, ale za lekko i Broda po raz kolejny bez problemów złapał piłkę. W końcówce pierwszej części zawodów rzut wolny wywalczył Ryczkowski, a zamiast dośrodkowania zaskoczyć bramkarza rywali spróbował Ceglarz. Było groźnie, bo po rykoszecie futbolówka nieznacznie minęła słupek. Do przerwy nic się już jednak nie zmieniło i to Chojniczanka schodziła do szatni z jedną bramką zaliczki.
Na drugą połowę od razu wyszedł Tomasz Swędrowski, a wkrótce także Damian Sędzikowski. Niestety, te roszady niewiele dały. Goście mieli problem, żeby przedrzeć się pod bramkę rywali. Długimi fragmentami niewiele ciekawego działo się na boisku. Tuż po godzinie gry wreszcie kibiców rozruszał Sam van Huffel. Holender świetnie huknął z dystansu, a jeszcze lepiej spisał się Madejski, który zdołał odbić piłkę na rzut rożny.
Dopiero w samej końcówce zawody nabrały rumieńców. Po serii rzutów rożnych nad poprzeczką głową uderzył Rafał Król. 180s sekund później Fidziukiewicz miał szansę wyjść na czystą pozycję, ale był faulowany. Sędzia podyktował rzut wolny dla gości, tuż przed szesnastką. Piłkę ustawił Swędrowski i oddał celny strzał jednak tam, gdzie trzeba był Broda i sparował piłkę do boku.
Sędzia dorzucił do regulaminowego czasu gry cztery minuty, ale lublinianie nie potrafili już doprowadzić do wyrównania. I ostatecznie przegrali po raz pierwszy od 7 listopada (porażka z Radunią Stężyca 1:4). Za tydzień na Arenie Lublin zamelduje się KKS Kalisz.
Chojniczanka – Motor Lublin 1:0 (1:0)
Bramka: Mikołajczak (26).
Chojniczanka: Broda – Grolik, Byrtek, Niepsuj, Cegiełka (88 Kasperowicz), Czajkowski, van Huffel, Mikołajczyk, Mikołajczak (68 Skrzypczak), Pląskowski (88 Wolsztyński), Klichowicz (68 Karbowy).
Motor: Madejski – Wójcik, Zbiciak, Błyszko, Moskwik, Świeciński (71 Król), Kołbon (46 Swędrowski), Ryczkowski (57 Sędzikowski), Ceglarz, Kosecki (37 Mandricenco), Fidziukiewicz.
Żółte kartki: Klichowicz, Mikołajczak, Cegiełka, Bartek, Mikołajczyk – Kołbon, Swędrowski.
Sędziował: Damian Krumplewski (Olsztyn).