(fot. Piotr Michalski)
Przełamanie Górnika Łęczna. W Wielką Sobotę, w starciu dwóch beniaminków, zielono-czarni pokonali na własnym stadionie Radomiaka Radom i sprawili swoim kibicom miły prezent na święta, a zarazem przedłużyli swoje szanse na utrzymanie
Sobotni mecz w Łęcznej był pierwszym spotkaniem trenera Marcina Prasoła, który zadebiutował w roli szkoleniowca przed łęczyńską publicznością. Starcie pomiędzy dwójką beniaminków rozpoczęło się w dość spokojnym tempie. Po pierwszych wyrównanych minutach Górnik zaczął zyskiwać optyczna przewagę. Zielono-czarni szukali swoich szans poprzez grę skrzydłami i dośrodkowania, ale obrona rywali zachowywała czujność. Później po dobrej kontrze szansę miał Bartosz Śpiączka, ale będąc tuż przed polem karnym uderzył bardzo niecelnie po ziemi. W odpowiedzi po dośrodkowaniu główkował Mauriedes ale piłka trafiła w boczna siatkę. Przed przerwa dwa razy w niezłej sytuacji znalazł się też Jason Lokilo. Jednak w pierwszej z nich zamiast uderzać na bramkę po świetnym podaniu od Śpiączki zbyt długo zwlekał i atak spalił na panewce, a później piłkę skrzydłowemu z Łęcznej wybili obrońcy i w pierwszej połowie kibice nie oglądali bramek.
W drugiej połowie spotkania obraz gry niewiele się zmienił. Górnik nadal dłużej utrzymywał się przy piłce i starał się zdobyć bramkę. W 53 minucie przed szansą stanął Janusz Gol. Pomocnik Górnika otrzymał dobre dośrodkowanie z lewej strony, ale główkował nad poprzeczką. Chwilę później przed szansą stanęli goście. Po dośrodkowaniu z boku boiska dość niepewnie piłkę wybił Gerson, ale zawodnik przyjezdnych uderzył obok słupka bramki strzeżonej przez Macieja Gostomskiego. Kilka minut później z 20 metrów mocny strzał oddał Machado, ale również okazał się on niecelny. W 70 minucie po przechwycie piłki łęcznianie wyprowadzili trójkową akcję. Marcel Wedrychowski mógł najpierw zagrać do Michała Golińskiego, a następnie do Śpiączki. Nie zdecydował się jednak na żadną z opcji i sam wpadł w pole karne oddając strzał w sam środek bramki. Chwilę później „zakotłowało” się w polu karnym zielono-czarnych po nieporozumieniu pomiędzy Gostomskim, a defensorami. Na szczęście goście nie wykorzystali tego błędu. Wreszcie w 86 minucie piłkarze Radomiaka popełnili błąd w środku pola. Piłka trafiła pod nogi Śpiączki, a ten pognał w kierunku bramki przyjezdnych i strzałem po ziemi strzelił bramkę na wagę trzech punktów dla łęcznian.
Na świętowanie sobotniego zwycięstwa zespół trenera Prasoła nie będzie mieć wiele czasu. Tuż po świętach, 20 kwietnia Górnik zagra na wyjeździe z Lechem Poznań.
Górnik Łęczna – Radomiak Radom 1:0 (0:0)
Bramka: Śpiączka (86).
Górnik: Gostomski – Goliński (80 Mak), Szcześniak, Gerson, Leandro, Dziwniel – Lokilo (55 Wędrychowski), Gol, Serrano, Gąska (80 Banaszak) – Śpiączka (90 Rymaniak).
Radomiak: Majchrowicz – G. Silva, Rossi, Cichocki, Abramowicz – Leandro (73 Matos), Łukasik (87 Sokół), Luizao (73 F. Nascimento), Machado (87 Rondon) – Angielski, Maurides (73 Radecki).
Żółta kartka: Luizao.
Sędziował: Łukasz Kuźma (Białystok).
Widzów: 2092.