Dyrektor szpitala przeprasza ciężko chorą pacjentkę, która podczas badań usłyszała, że jest „ćpunką”. I zwalnia z pracy technika RTG za zachowanie „nieakceptowalne i moralnie naganne”.
– Miło, że padły słowa „przepraszam” i że zostały wyciągnięte konsekwencje służbowe wobec pani technik. Przykro, że szpital nie ma nic do zarzucenia sanitariuszowi – przypomina koleżanka chorej. I dodaje: – Czekamy jeszcze na ustalenia prokuratury.
O skandalu w szpitalu pisaliśmy dwukrotnie. 40-letnia Anna Walczak ze Świdnika, która od 7 lat choruje na stwardnienie zanikowe boczne (SLA), miała zlecone przez lekarza badania. 10 października br. kobieta została przewieziona na Izbę Przyjęć Samodzielnego Szpitala Wojewódzkiego im. Jana Bożego przy ul. Herberta w Lublinie. Wizyta była konieczna ze względu na komplikacje po założeniu przezskórnej endoskopowej gastrostomii (PEG).
Problemy zaczęły się w momencie przewożenia chorej do pracowni RTG. Pani Anna ma niedowład czterokończynowy. Oddycha z pomocą respiratora. Mówi cicho i niewyraźnie, ale można ją zrozumieć. Zrozumienia nie okazała jednak pani technik, która miała zrobić pacjentce zdjęcie RTG. Widząc ręce pani Anny oznajmiła: „Co ona ćpa, że taka pokłuta?”. Ta uwaga miała rozbawić pielęgniarza.
Do domu chora wróciła karetką. Po podróży była obolała i posiniaczona, ponieważ przytrzaśnięto jej rękę w kabinie samochodu. Podczas jazdy przy kobiecie nie było nikogo z personelu medycznego.
Po informacji od nas wewnętrzne postępowanie wyjaśniające wszczął szpital. Właśnie się zakończyło.
– W wyniku ustaleń powołanej w tym celu komisji potwierdzono relację Pacjentki, co do nagannych i nieakceptowalnych uwag technika RTG w stosunku do jej osoby – napisał w przesłanym nam oświadczeniu Tadeusz Duszyński, dyrektor szpitala. – Podjąłem decyzję o zakończeniu współpracy z technikiem RTG. Decyzja ta jest w mojej ocenie adekwatna do zachowania się pracownika, które było nieakceptowalne i moralnie naganne.
Duszyński dodaje, że z „medycznego punktu widzenia nie doszło do żadnych zaniedbań (…), to jednak zachowanie pracownika w stosunku do Pacjentki nie mogło pozostać bez reakcji”. Dyrektor za naszym pośrednictwem przeprasza chorą.
W swoim oświadczeniu dyrektor pisze, że prowadzone postępowanie nie potwierdziło zarzutów stawianych jednemu z noszowych (określany przez chorą jako pielęgniarz/sanitariusz). Kwestię transportu medycznego wyjaśniała zaś firma zewnętrzna, świadcząca usługi na rzecz szpitala. Zapewniła ona szpital, że wyciągnie konsekwencje wobec osób biorących udział w transporcie. – Wykluczono jednak możliwość przycięcia ręki pacjentki podczas przygotowania do transportu – dodaje dyrektor.
Po naszym tekście sprawą zajęła się też prokuratura. – Trwa postępowanie przygotowawcze. Są przesłuchiwani świadkowie – mówi Paweł Majka, prokurator rejonowy w Lublinie. – W ubiegłym tygodniu prokurator jeździł z biegłym psychologiem przesłuchać panią Annę w jej mieszkaniu.