![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
![fot. materiały prasowe RL](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/news/2016/2016-10/b87af9d86223b4ce9741266c95aed71d.png)
21 to karciane oczko i oko puszczone do oglądających tę wystawę. Ponieważ moje fotografie niczemu nie służą. Nie walczą, nie zbawiają świata. Takie babskie fotografowanie – tak o swojej wystawie „Kobieta w mieście. 21 niemądrych fotografii” opowiada Iwona Burdzanowska, jedna z najbardziej doświadczonych lubelskich fotoreporterek.
![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
Z aparatem fotograficznym związana od dziesięcioleci. Odkąd w liceum zauważyła, że dużo szybciej jest zrobić zdjęcie niż namalować obraz.
– Wartością dodaną był fakt, że niezwykle interesujący brunet z aparatem poświęcał mi czas po lekcjach. Brunet odszedł do innej, a ja ze wspomnieniem szkolnej miłości i nabytym lenistwem łagodnie przeszłam od hobby do sposobu na życie – opowiada Burdzanowska. – Miło wspominam magię ciemni fotograficznej i dreszczyk rozkoszy jaki towarzyszył samodzielnemu wywołaniu pierwszej rolki filmu. Potem tych rolek było już tysiące – zaczęłam żyć z fotografii.
Po dziesięciu latach fotografowania mikrobów Burdzanowska odkryła fotografię prasową. I tak już jej zostało do dziś.
– Miasta i ludzie to fajny związek. Więc włóczę się i podglądam. Wiele razy klęłam szpetnie gdy nie zdążyłam z wyjęciem aparatu lub ktoś wlazł mi w kadr i sytuację diabli wzięli – wspomina.
Na wystawie „Kobieta w mieście. 21 niemądrych fotografii” zobaczymy obrazki, które fotoreporterka zatrzymała w kadrze podczas włóczęgi po Londynie, Wenecji, Kopenhadze, Stambule, Brukseli, Hawanie.
Wernisaż w czwartek o godz. 18 w Hallu Wystawienniczym Radia Lublin (ul. Obrońców Pokoju 2). Wstęp wolny.
![](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/news/2016/2016-10/0f2757bda86e3b761bda4f38e3d63f80_v1.jpg)