Dziś już mało kto pamięta, że nazwa uliczki wzięła się od miedzianych kotłów produkowanych w warsztacie kotlarskim Alberta Plagego.
W warsztacie produkowano kotły parowe, miedziane i żelazne.
– Pamiętam, że na podwórku Bernardyńska 20 (dziś jest tam lombard i sklepiki) mieścił się warsztat, w którym pobielano kotły. Na podwórku położonym na rogu Żmigrodu i Bernardyńskiej też mieścił się warsztat metalowy. Wreszcie na samej Miedzianej są duże żelazne drzwi wystawowe, tu przed wojną miał mieścić się żydowski sklep z artykułami metalowym – opowiada Stanisław Pluta, który mieszka przy Bernardyńskiej.
Mieszkańcy opowiadają o złocie, przechowywanym w którymś z tych miejsc.
Warsztat kotlarski Alberta Plagego, w którym pracowało zaledwie trzech czeladników miał coraz wyższe obroty. Jak woda szły rondle, wanny, kotły i aparaty gorzelniane. Już w 1899 r. Plage zatrudniał 90 pracowników. Jego syna Emil (1868-1909) kupił w 1897 r. od ojca fabrykę kotłów za 18950 rubli. Za rok przyjął do spółki inż. Teofila Laśkiewicza i wybudował fabrykę na Bronowicach.
Zakłady Mechaniczne E. Plage i Laśkiewicz zaczęły produkować parowe kotły okrętowe. Posypały się nawet zlecenia na kadłuby dla pełnomorskich statków, ale przerwała je I wojna światowa. Po wojnie zaczęto produkować w Lublinie samoloty oraz karoserie do Fiatów, Studebakerów, Fordów i Hudsonów. Emil Plage oprócz samolotów założył destylarnię wódek (dziś Polmos przy Krochmalnej). Słynna fabryka samolotów narodziła się w jednym ze skromnych podwórek na tyłach Bernardyńskiej. Lub Miedzianej.