Dla tych, którzy kochają Led Zeppelin, Black Sabbath i granie w starym stylu, to propozycja niemal idealna, bo płyta brzmi jakby nagrano ją dobre 30 lat temu.
Co tam znajdziemy? Jest stoner, jest blues, są balladowe zagrywki i rockowa wściekłość ze świetnym wokalem. Co warto podkreślić, stylizacja na retro-rock nie wiąże się z przerabianiem klasycznych riffów. Graveyard to marka sama w sobie i dosyć świeże pomysły. W skrócie: zero nudy i blues-rock z najwyższej półki.
I mimo, że słuchając Hisingen Blues cofamy się o kilka dekad, w porównaniu z debiutancką płytą Szwedzi zrobili krok do przodu. Całość brzmi już mniej surowo, a i kompozycyjnie jest ciekawiej.
Młodsi mogą liznąć trochę muzycznej historii, a starsi powspominać „dobre czasy”. Rockowa płyta 2011 roku? Oby.