Czy ta skromna książeczka da odpowiedź na pytanie, jaka naprawdę była Maria Pawlikowska-Jasnorzewska? Z pewnością nie, bo nikt z zewnątrz nie jest w stanie przeniknąć prawdziwego "ja” drugiej osoby. A jednak ten niewielki tomik odpowiada na wiele pytań i obala wiele mitów związanych z poetką.
No właśnie, jaka była? We wstępie do książki czytamy: "Właśnie dzienniki te eteryczną, wiotką, pachnącą, subtelną, wrażliwą Marię taką, o której zwykle czytamy w historii literatury, nieco odczarowują”.
I po takie źródła sięgnęła autorka. I wyłania się obraz poetki o charakterze pełnym sprzeczności. Jest urocza i życzliwa dla tych, których polubiła, nie kryje się z krytyką i złośliwościami wobec osób nie lubianych. Ba, nawet ostentacyjnie to pokazuje, co nie zjednuje jej przyjaciół. Była kobietą, która rozkwitała w miłości, a ta przyszła późno. Pierwsze małżeństwa były zupełnie nieudane, co nie znaczy, że poetka nie miała miłostek. Ale prawdziwa miłość przyszła dopiero na końcu, późno i nie w czasie, bo wkrótce była wojna, emigracja, bieda, choroba.
Towarzystwo londyńskie było tym, którego szczególnie nie znosiła i dawała temu wyraz.
Zbeletryzowana opowieść o poetce pozwala spojrzeć na nią jako na kobietę pełną sprzeczności, ale też taką, która zawsze była indywidualistką, a mimo wojennej biedy wielką estetką, dla której piękno było ważne.
"Bywała złośliwa, egocentryczna i lekkomyślna, nie liczyła się z pieniędzmi. Nawet w czasie wojny kupowała piękne futra z lisów… Pełna kobiecych sprzeczności i niekonsekwencji, uchodziła za wyniosłą, przewrażliwioną i rozpoetyzowaną. Mało kto widział w niej inteligentną filozofkę, mało kto poważnie traktował jej zainteresowanie magią…”. Jednak, jaka była naprawdę? Mimo wszystko nigdy się nie dowiemy…
Zapowiedzi wydarzeń z regionu znajdziesz na strefaimprez.pl