Wydawnictwo Literackie
Podobno każde młode pokolenie odczytuje ją na swój sposób. Trzeba mieć nadzieję, że młode pokolenie sięgnie po tę prozę, którą czyta się tak gładko, a nie jest ona łatwa, bo trzeba chcieć i umieć razem z autorką pochylić się nad okruchami przyrody, starać się ją zrozumieć i wyciągnąć wnioski.
Dillard zamieszkała w pięknym miejscu nad potokiem Tinker Creek z dala od cywilizacji w krainie będącej balsamem dla duszy, której przyroda bywa też okrutna, niepojęta, rządzącą się prawami po ludzku nie do zaakceptowania. Autorka jak mikrobiolog dosłownie i w przenośni bada otoczenie.
Chcąc poznać naturę świata obserwuje rośliny, zwierzęta, owady. Bogactwo fauny i flory zdumiewa ją, oszałamia ich zachowanie. Annie dochodzi do wniosku, że natura na podobieństwo Stwórcy jest doskonała, ale tak rzadko, a może i wcale nie staramy się jej zrozumieć.
Ale czy człowiek nadal należy do tej natury ze swoją umysłowością, kulturą, cywilizacją i zasadami? Tak, to książka o głębokiej refleksji na temat sensu istnienia i naszej obecności we wszechświecie. Książka o tym, że warto nie tylko patrzeć lecz także posiąść wiedzę, bo wszyscy jesteśmy elementami natury.
Książka piękna, czasami wręcz malarska, bardzo emocjonalna choć autorka stara się zachować buddyjski spokój. Proza, do której pożądając wyciszenia będzie się wracać.