Piekło, Czyściec, Niebo. Więzienie. Czy to miejsce dla arystokraty, filantropa, pisarza o światowej sławie? A jednak. Jeffrey Archer spędził za kratkami dwa lata. I wykorzystał je najlepiej jak potrafił - na pisanie.
Zebrane w jeden tom „Dzienniki dzielą się na trzy części, odpowiadające zakładom karnym, w których odsiadywał wyrok lord Archer: od najcięższego Belmarsh – Piekła, przez łagodniejsze Wayland – Czyściec, po więzienie otwarte North Sea Camp – Niebo. Pisarz został skazany w 2001 roku na cztery lata więzienia za krzywoprzysięstwo i utrudnianie pracy wymiaru sprawiedliwości. – proces był echem skandalu z roku 1987, kiedy Archer walczył w sądzie z gazetą „The Daily Star”, która oskarżyła go o korzystanie z usług prostytutki.
Pisarz nie byłby sobą, gdyby czasu w więzieniu nie poświęcił na stworzenie nowego dzieła. „Dzienniki więzienie” to zapis codziennego życia za kratami, próba odnalezienia się w tych niezwyczajnych okolicznościach i towarzystwie, ale też zachowania godności i jakiegoś podstawowego sensu życia. Archerowi udaje się to bardzo dobrze, choć to zadanie karkołomne. Sukces przeżycia i wyjścia z tej sytuacji bez istotniejszych strat pisarz zawdzięcza swojej inteligencji, empatii i umiejętności dostosowywania się do nowych warunków. W więzieniu nie ma dla niego taryfy ulgowej, wręcz przeciwnie – jego słowa nie przysparza mu sympatii współwięźniów, a jedynie budzi ich zainteresowanie. Archer potrafi to wykorzystać – organizuje kursy kreatywnego czytania, czyta i recenzuje twórczość innych więźniów. Ale przede wszystkim organizuje sobie pracę, która wypełnia mu czas w więzieniu (pracuje m.in. w szpitalu i bibliotece), dwie godziny dziennie pisze, nawiązuje znajomości i przyjaźnie, które okazują się pomocne w codziennym życiu, ale też w sytuacjach ekstremalnych – bądź co bądź to więzienie! Te osobiste relacje owocują m.in. rysunkami, które zostały opublikowane w „Dziennikach”.
Archer jest bacznym obserwatorem więziennego życia. Obnaża niedoskonałości i wnikliwie ocenia brytyjski system sądowniczy, wskazując przykłady współosadzonych, którzy w więzieniu nigdy nie powinni się znaleźć. Idą za tym konkretne propozycje reform dostosowujące przepisy do rzeczywistości. To również głos w sprawie narkotyków i bezradności systemu wobec ich powszechnej obecności w zakładach karnych. To głos rozsądku, głos z wewnątrz, więc tym cenniejsze wydają się słowa Archera. Pytanie, czy dotarły tam gdzie powinny.