Ileż to już razy zaczynałeś jakąś dietę, katowałeś się, jadłeś niesmakujące ci rzeczy (bo zdrowe), a na koniec i tak przegrywałeś i wracałeś do wszystkich niezdrowych nawyków. O tym, że nie warto się katować, a tajemnica odchudzania tkwi w akceptacji siebie – przekonuje Karolina Szaciłło.
Książka zaczyna się wyznaniem współautorki książki, że w przeszłości miała duży problem ze swoją wagą. Przez większość swojego życia walczyła z otyłością. Co ważne, walczyła w zły sposób.
Na zdjęciach w książce widzimy szczupłą kobietę, która prosi czytelnika o wyobrażenie jej sobie z dodatkowymi 27 kilogramami. Jak doszła do obecnego wyglądu? Akceptacją siebie. Książka ma właśnie pomóc w zmianie perspektywy i celu: z utraty wagi na akceptację siebie i w dokonaniu trwałej zmiany stylu życia – znalezieniu takiego sposobu odżywiania, który pozwoli nie tylko cieszyć się szczupłą sylwetką, ale również smakiem i zdrowiem.
Bo najważniejsza jest kwestia nastawienia – pozytywnie nastawiony nie będziesz miał potrzeby zajadać problemów emocjonalnych. Kiedy za cel postawisz sobie akceptację siebie – kilogramy znikną jako skutek uboczny takiej terapii.
Książka zawiera porady jak przygotować swoją domową spiżarnię – jakie produkty powinny się w niej pojawić, a jakie mogą zniknąć. Następnie podaje propozycje jak komponować poszczególne posiłki. Są oczywiście przepisy na śniadania, obiady i kolacje oraz przekąski, które zastąpią tradycyjne drobiazgi, po które sięgamy podjadając.
Całość jest uzupełniona poradami dietetycznymi oraz specjalistki od somoterapii – czyli metody pracy z emocjami wpisanymi w ciało. To nic skomplikowanego – to zestaw porad jak przygotować się do każdego z posiłków, aby służył naszemu organizmowi. Czyli np. zanim zjesz śniadanie porozciągaj się, weź prysznic, a kiedy już jesz posłuchaj miłej muzyki, porozmawiaj z kimś, nie stresuj się, nie myśl o tym co cię czeka w ciągu dnia. Bo posiłek powinien sprawiać nam przyjemność.
No właśnie przyjemność. Najmilsze przesłanie z książki dla mnie jest takie, że trzeba jeść to co się lubi. Oczywiście nie oznacza to, że na śniadanie wchłaniamy cieknące lukrem pączki a na obiad karczek z frytkami. Można bowiem lubić rzeczy, które są korzystne dla naszego zdrowia. Tylko trzeba je poznać.
I jeszcze jedna rzecz odnośnie przyjemności, którą zacytuję dosłownie: „(…) dobrze jest jednak pamiętać o równowadze, o smaku, przyjemności, o szczęściu, o wolności. Bo moje wieloletnie doświadczenie podpowiada, że czasami bardziej od croissanta z czekoladą i duże latte spożytych z uśmiechem na twarzy (i bez poczucia winy) może nam zaszkodzić kolejny zielony szejk wypity pod kontrolą”.
Ps. Książka jest pisana raczej dla kobiet. Ale każdy facet z nadwagą znajdzie tu również inspirację dla siebie.