Peter Mayle jest wciąż ulubionym autorem tych, którzy czasem chcą przeczytać lekturę lekką, relaksującą, książkę napisaną ze smakiem i bez zadęcia na Pulitzera. Trzeba powiedzieć, że przynajmniej pierwsze jego tytuły, które trafiały na nasz rynek cechowało duże poczucie humoru, a nawet autoironia, podobno obca naturze Anglików.
Później Peter Mayle wyraźnie wyczerpał tematy z życia własnego wzięte – a te były najlepsze i "przerzucił” się na powieści nie na tyle obszerne, by czytelnika zniechęcić, nie zbyt skomplikowane by znużyć, a na takie pół żartem pół serio, które dają odpoczynek, trochę zabawy, są nawet taką jakąś barwną bajką dla dorosłych zlokalizowaną w pięknej scenerii Prowansji tak udatnie promowanej przez Mayle'a.
Jedną z takich książek był tytuł "Wytrawny przekręt” w którym zaistniał detektyw Sam Levitt. Trzeba bowiem wiedzieć, że nie tylko brylanty są kosztowną lokatą pieniędzy. Może być nią i jest również wino. A gdzie jak gdzie, ale we Francji tego trunku najwyższej próby nie brak. Dlatego też niektórych kusi, żeby zrobić przekręt. Teraz jednak detektywa czeka inne zadanie – znów został wezwany ze słonecznego Los Angeles nad morze Śródziemne – tym razem do Marsylii.
Cóż – milionerzy mają dar przekonywania detektywów. Sam Levitt musi stawić czoło bezwzględnym gangsterom, musi wkroczyć w środek bitwy o niezwykle ceną nieruchomość. Jednak – gangsterzy Mayle'a nie są ferajną Ojca Chrzestnego i tak bardzo nie drżymy ze strachu tym bardziej, że przez cały czas sączy się wyśmienite wino… Książka zabawna, perypetie trochę nieprawdopodobne, ale chcemy się bawić, odpocząć, i czytamy, czytamy…
Zapowiedzi wydarzeń z regionu znajdziesz na strefaimprez.pl