Świat Książki
„Potrafił się posługiwać szablą, pistoletem, sterem i kijem golfowym, obcował z kobietami z konieczności i z mężczyznami dla przyjemności. Znał włoski – język swojej arcyksiężnej matki, niemiecki – język swojego arcyksiążęcego ojca, angielski – język swoich brytyjskich, królewskich przyjaciół, polski – język kraju, którym chciał rządzić jego ojciec i ukraiński – język kraju, którym chciał rządzić sam”.
Wilhelm był ostatecznie postacią tragiczną może dlatego, że nie zdążył za przemianami, jakie dokonywały się w jego czasie na mapie Europy i świata,. Może zgubiły go mrzonki właściwe jego rodzinie. Ojciec chciał być królem/cesarzem Polski, która przecież wybiła się na niepodległość i wcale nie po drodze jej było z Habsburgami. Wilhelm miał jeszcze bardziej utopijne plany – objąć rządy w Ukrainie.
Ostatecznie wykończyło go NKWD i to już po II wojnie. Fascynująca historia choć czasem poraża naiwność elit tamtych czasów, a także niejakie zdziwienie autora, że Polacy nie kochali Franciszka Józefa i innych zaborców.