Festiwal Integrator Muzyczno-Artystyczny, Lublin, Akademickie Centrum Kultury UMCS "Chatka Żaka”, 12–13.02.10
Cele osiągnięto częściowo.
Muzyka i plastyka zostały połączone o tyle, że zgodnie z programem zawieszono w holu Chatki Żaka parę wystaw i stanowiły one scenografię towarzysko-handlowej przestrzeni festiwalu i po części występów mniej znaczących zespołów.
Sławne grupy występowały w sali widowiskowej bez specjalnej oprawy wizualnej, chyba że przywiozły ze sobą swojego VJ-a. Na przykład koncert Kolaborantów odbył się z projekcją filmowego miszmaszu za plecami muzyków.
To była mało ambitna sekwencja kadrów, zwyczajowo pokazywana podczas występów szczecinian. Niezbyt interesujące były również ekspozycje. Na domiar złego większość prac nie pasowała do charakteru muzyki dominującej na festiwalu. Najwięcej miejsca zajmowały dość tradycyjne portrety. A nieopodal koncertowały głośne, nawiedzone kapele punkowe i postpunkowe.
Było to wymuszone i powierzchowne połączenie plastyki i muzyki, zestawienie dalekie od głębszej i harmonijnej integracji, jaka charakteryzowała ZdaErzenia, do których organizatorzy chcieli nawiązać.
Kolejnym wymarzonym wzorcem dla Agencji Artystycznej "Bessa” był Jarocin, czyli Ogólnopolski Festiwal Muzyki Młodej Generacji z początku lat 80. i nieco późniejszy Festiwal Muzyków Rockowych. Szczególnie inspirująca miała być jego otwartość.
Na imprezach Jacka Sylwina i Waltera Chełstowskiego grały, w niektórych przypadkach udanie debiutując, tak różne gatunkowo zespoły jak Dżem, TSA, Armia, Izrael, Dezerter, Dzieci Kapitana Klossa, Variete, Kosmetyki Mrs. Pinki czy Sztywny Pal Azji. A Integrator Muzyczno-Artystyczny, jak już wspomniałem, był zdominowany przez formacje punkowe i postpunkowe.
Do żadnych udanych debiutów nie doszło. Naprawdę ciekawe były tylko koncerty gwiazd – szczególnie Apteki (m.in. zupełnie inny od starego studyjnego, ale znakomity cover "Korowodu”) i Kabaretu Starszych Punków, czyli supergrupy Roberta Brylewskiego i Pawła "Kelnera” Rozwadowskiego (m.in. świetne wersje numerów z repertuarów zespołów Izrael, Deuter, Kryzys, Brygada Kryzys i Deadlock).
Na późne godziny nocne zaplanowano jamy, które byłyby okazją do spektakularnych międzypokoleniowych integracji muzyków. Ale z racji dużych poślizgów mogły się one odbyć dopiero dobrze po północy. Mogły teoretycznie – bo wątpię, czy do nich w ogóle doszło.
Publiczność na festiwalu raczej nie dopisała. Nawet podczas występu Kabaretu Starszych Punków sala była zajęta w 1/3. Ale pozytywnie nastrajał dość szeroki przekrój pokoleniowy i klasowy słuchaczy oraz to, że mimo różnic ludzie zgodnie, a niekiedy wręcz przyjaźnie koegzystowali po parę godzin dziennie.